Szef KPRM był pytany o piątkową decyzję Komisji Europejskiej o przekazaniu 500 mln euro europejskim firmom zbrojeniowym na zwiększenie produkcji amunicji artyleryjskiej. Wśród beneficjentów jest jedna firma z Polski - zakłady Dezamet, należące do Polskiej Grupy Zbrojeniowej, która otrzyma z tej puli ok. 2,1 mln euro. Zwiększenie produkcji ma na celu dostarczenie większej liczby pocisków Ukrainie i uzupełnienie zapasów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- To jest rzeczywiście skandal. Będziemy prowadzić w tej sprawie kontrolę, zarówno w Ministerstwie Obrony Narodowej, jak i na szczeblu Kancelarii Premiera - zapowiedział Grabiec. Jak sprecyzował, skandalem jest m.in. to, że wnioski, w wyniku których Polska otrzymała tak mało pieniędzy w tej sprawie zostały źle przygotowane i to, że "na główny konkurs w ogóle nie wpłynął żaden wniosek z polskiej strony".
Szef KPRM wskazał też, że za ten problem odpowiada poprzednia władza. - Możemy sobie wyobrazić, z czego to wynika, dlaczego na konkurs dotyczący np. kwestii materiałów wybuchowych nie wpłynął wniosek? Jak sobie przypomnimy, że największym NATO-wskim producentem trotylu w Europie jest zakład Nitrochem, w którym PiS powołał na prezesa akwarystę, specjalistę od rybek akwariowych, który był prezesem tej spółki - później ci prezesi jeszcze kilkanaście razy się wymienili - no to rozumiemy, co tam się działo. Tam po prostu nie było kompetentnych ludzi, żeby te wnioski przygotować, podpisać, a co ważniejsze, przygotować te zakłady do zwiększonej produkcji - powiedział Grabiec.
Dodał, że osoby za to odpowiedzialne poniosą konsekwencje. - Wiem, że dokonywane są zmiany personalne w tej chwili w spółkach, również zbrojeniowych. Poza odpowiedzialnością taką polegającą na odwołaniu osób niekompetentnych wchodzi w grę również odpowiedzialność karna, jeśli doszło do zaniechania - ocenił Grabiec. Podkreślił też, że Polska, ponad dwa lata po agresji Rosji na Ukrainę, powinna mieć przynajmniej zdolność do produkcji amunicji, i że szef MON przygotowuje program działania, jeśli chodzi o uzbrojenie polskiej armii.
Komisja Europejska zdecydowała w piątek o przekazaniu koncernom zbrojeniowym 500 mln euro na zwiększenie zdolności produkcyjnych amunicji artyleryjskiej Decyzja KE ma umożliwić europejskiemu przemysłowi obronnemu zwiększenie zdolności produkcyjnych do 2 mln pocisków rocznie do końca 2025 roku. Obecnie te moce są szacowane na nieco ponad 1 mln rocznie.
Poza Polską unijne środki tafią do firm w innych krajach UE i Norwegii, których listę opublikowała Komisja Europejska. Np. ok. 85 mln euro otrzymają firmy niemieckie, 87,6 mln euro norweskie, 27 mln euro węgierskie, 32,5 mln euro fińskie, 38 mln euro francuskie, 23,8 mln euro hiszpańskie, a 19 mln euro szwedzkie. Są również konsorcja firm z różnych państw członkowskich i Norwegii, które skorzystają z tych pieniędzy, np. włosko-francusko-norwesko-fińsko-łotewskie konsorcjum otrzyma ok. 41,3 mln euro.
"To obraz, jaki pan po sobie pozostawia"
Były minister obrony narodowej, poseł PiS Mariusz Błaszczak, w sobotę na platformie X napisał: "Donald 'Król Europy' Tusk załatwił dla Polski całe 0,42 proc. z unijnego programu produkcji amunicji. Inicjatywa Komisji Europejskiej jest słuszna i potrzebna. Tylko dlaczego z przekazanych 500 mln euro dla europejskich firm zbrojeniowych na zwiększenie produkcji amunicji artyleryjskiej, Polska otrzymuje zaledwie ok. 2,1 mln euro?" - zapytał Błaszczak. Jak dodał, niemieckie firmy dostaną ok. 85 mln, a węgierskie 27 mln euro.
Na ten wpis zareagował w sobotę rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej Janusz Sejmej. "Panie Pośle Błaszczak: grantów na produkcję amunicji mamy dokładnie tyle, ile Pan pozostawił po sobie w polskim przemyśle zbrojeniowym" - stwierdził. "To, że zdobywa go tylko jedna nasza firma powinno być dla Pana wstydem, bo oferty można było składać przez 2 miesiące od października 2023 r., a do tego programu zgłosił Pan akces osobiście w marcu 2023 r. A więc program był ogłoszony za kadencji rządu PiS!" - wskazał Sejmej.
"Warto było dbać o nasze firmy, a nie koncentrować się na ciągłej wymianie prezesów. Dziś mamy tego efekty. Z trzech firm, jakie aplikowały do programu ASAP zakwalifikowano zaledwie jedną. To obraz jaki Pan po sobie pozostawia" - podsumował rzecznik MON.
W niedzielę w Polsat News szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek podkreślił, że Polska nie mogła dostać więcej na amunicję, skoro wnioskowała o 11 mln euro. Pytany, czy w ten sposób krytykuje Błaszczaka odpowiedział, że "mówi o faktach".