Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski przekonywał na niedzielnej konferencji prasowej, że awaria Czajki spowodowana jest "błędami przeszłości".
- Nie ulega wątpliwości, że mamy do czynienia z wadą systemową. Podjęto w przeszłości błędne decyzje, by obie nitki rurociągów ze ściekami umieścić w jednym tunelu. Sama realizacja i wykonanie projektu tego kolektora również pozostawiały wiele do życzenia - mówił Trzaskowski.
Trzaskowski tłumaczył, że po poprzedniej awarii miasto naprawiło wadliwy rurociąg na długości 100 metrów. Zgodnie z poczynionymi później analizami rurociąg miał wytrzymać do czasu zbudowania nowego kolektora.
- Jednak okazało się, że wada jest dużo poważniejsza, niż nam się wydawało. Nawet ostatnie przeglądy w maju nie wskazywały na to, że możliwa jest awaria - mówił Trzaskowski.
Pytany o działania władz stolicy, które ostatecznie pozwoliłyby rozwiązać ten problem, Trzaskowski odpowiadał, że ciągle trwają prace nad zbudowaniem nowego systemu odprowadzania ścieków.
- Firma jest wybrana, jest już opracowana koncepcja, ale nie da się tego ze względu na procedury przyspieszyć. Na dniach mamy mieć projekt, ale budowa też może potrwać co najmniej 2 lata. Dlatego analizujemy teraz scenariusze awaryjnego przesyłu ścieków, tak, by nie wpadały one do Wisły.
Jak tłumaczył prezydent stolicy, chodzi o umieszczenie tymczasowej rury pod dnem Wisły lub pod Mostem Północnym. Trzaskowski zaznaczył również, że najprawdopodobniej niemożliwe jest powtórzenie scenariusza sprzed roku, kiedy tymczasowa rura spoczęła na moście pontonowym.
- Takie rozwiązanie możliwe jest tylko do listopada ze względów pogodowych. W 3 miesiące jednak nie uda nam się opanować tej sytuacji, dlatego potrzebna jest bardziej trwała metoda tymczasowego przesyłu ścieków - mówił Trzaskowski.
Pytany o przybliżony termin, w którym ścieki przestaną wpływać bezpośrednio do Wisły, nie był jednak w stanie udzielić odpowiedzi.
Do poprzedniej awarii systemu przesyłowego ścieków do Czajki doszło niemal równo rok temu. System odprowadzania ścieków z lewobrzeżnej Warszawy nie wytrzymał i doszło do awarii jednego z kolektorów. Ścieki skierowano wtedy do drugiego, ale i on dzień później przestał działać.
Wówczas zarząd MPWiK podjął decyzję o kontrolowanym zrzucie nieczystości do Wisły. W efekcie do największej polskiej rzeki wpadało około trzech metrów sześciennych surowych ścieków na sekundę, czyli 260 tysięcy metrów sześciennych na dobę.
Na razie nie wiadomo, jakie są przyczyny obecnej awarii. Jak informują Wody Polskie, już trafiło do nich pismo o udostępnienie specjalistycznego sprzętu. - Prezes Wód Polskich otrzymał z MPWiK pismo w sprawie udostępnienia specjalistycznego sprzętu oraz dokumentacji dotyczącej przesyłu awaryjnym bypassem. Bypass w zeszłym roku opracowały Wody Polskie - informuje instytucja.