Były wiceprezydent Mielca i były już radny tego miasta Jan Myśliwiec w swoim oświadczeniu majątkowym wpisał, że ze Szkoły Podstawowej nr 7 wziął 33,8 tys. zł odprawy. Wcześniej jednak, jak informuje "Wyborcza", rok spędził na na urlopie bezpłatnym, później ponad dwa miesiące na zwolnieniu chorobowym.
To czyni tego nauczyciela rekordzistą, bo za zero godzin lekcyjnych dostał blisko 34 tys. zł. Jednak sam zainteresowany ma na to wytłumaczenie.
Myśliwiec w 2015 roku zostaje wiceprezydentem Mielca. By nim zostać, musiał zrezygnować z funkcji dyrektora Zespołu Szkół Technicznych, którym kierował przez 24 lata. - Chciałem odejść na emeryturę z ZST, bo już wtedy miałem do tego uprawnienia, ale nie zgodził się na to ówczesny starosta, któremu szkoła podlegała. Poprosiłem więc o urlop bezpłatny i też dostałem odmowę - powiedział "Wyborczej" Jan Myśliwiec.
Jeszcze jako wiceprezydent planował powrót do szkoły. Zależało mu na tym, bo jako nauczyciel miał prawo do wcześniejszej emerytury. Warunek był jeden, by na nią przejść, musiał być zatrudniony w szkole.
- Musiałem zabezpieczyć swoją przyszłość i zatrudnić się w szkole, by mieć zagwarantowaną emeryturę. To nie są świadczenia, z których mógłbym zrezygnować. Każdy człowiek ma prawo odejść na emeryturę i otrzymać odprawę - dodaje Myśliwiec.
Jako wiceprezydent Mielca w 2017 r. dostał pracę w Szkole Podstawowej nr 7, na stanowisku nauczyciela świetlicy. Jednak nie napracował się w tej placówce, od razu po objęciu funkcji poszedł na bezpłatny urlop, na którym był do końca maja 2018 r. Bez wątpienia o zgodę na tak długi urlop było mu łatwiej, jako wiceprezydent zajmował się edukacją, szkoła pod niego podlegała.
Wiceprezydentem również był do końca maja, po śmierci prezydenta Mielca Daniela Kozdęby wszystkim jego zastępcom właśnie wtedy kończył się okres wypowiedzenia. Jan Myśliwiec mógł 1 czerwca pójść do pracy w świetlicy SP nr 7. Jednak się rozchorował i od tego dnia przez nieco ponad dwa miesiące przebywał na chorobowym.
- W tym czasie dostałem od pani dyrektor szkoły informację, że nie ma dla mnie tylu godzin, bym miał cały etat. Rozwiązałem umowę o pracę i przeszedłem na emeryturę z przyczyn ekonomicznych, zgodnie z Kartą nauczyciela - mówi "Wyborczej" Jan Myśliwiec.
Odszedł na emeryturę biorąc 33,8 tys. zł odprawy. Składa się na nią trzymiesięczna odprawa emerytalna i półroczna - z tytułu zwolnienia z przyczyn ekonomicznych.
Jednak dla Myśliwca nie ma w tym nic nieeteycznego. - Gdybym odszedł na emeryturę z ZST, otrzymałbym takie same pieniądze. Bo jako dyrektor miałem dwukrotnie wyższą pensję niż zwykły nauczyciel. Pieniądze na oświatę idą z budżetu państwa. Myślę, że po 33 latach pracy w szkole zapracowałem na to, by je dostać - twierdzi.
Jan Myśliwiec żlożył mandat radnego. Został prezesem Miejskiego Zarządu Budynków Mieszkalnych w Mielcu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl