Świadczenie rodzicielskie na Węgrzech to dodatek, który otrzymuje rodzic dziecka podczas pierwszych trzech lat od jego urodzenia. Przysługuje ono wówczas, gdy przez pierwsze pół roku rodzic nie będzie pracować. Teraz pojawia się szansa, że zostanie wprowadzony i u nas.
Założenia programu są proste. Gdy dziecko ukończy rok, a rodzic wróci do pracy, świadczenie może zacząć pobierać babcia lub dziadek. Warunek? Dziadkowie zrezygnują z pracy zarobkowej, chyba że ta odbywać się będzie w domu.
Samo wsparcie jest natomiast w dużej mierze uzależnione od pensji rodzica dziecka i w praktyce nie może przekroczyć ok. 3000 zł/msc. Tyle w teorii.
Babcia+. Podstawowe zasady obowiązujące na Węgrzech:
- dziecko ukończyło pierwszy rok życia,
- dziecko jest pod opieką i wychowaniem w gospodarstwie domowym rodzica,
- rodzice dziecka oświadczą na piśmie, że rezygnują z zasiłku wychowawczego i wyrażają zgodę na żądanie zasiłku wychowawczego od dziadków,
- w gospodarstwie domowym rodzica nie ma innych dzieci, na które wypłacany jest zasiłek wychowawczy.
Nie wiemy dokładnie, kiedy i w jakim kształcie program miałby ujrzeć światło dzienne. Rozwiązanie budzi też wiele pytań, jak np. o to, czy dziadkowie podejmujący pracę na umowie-zlecenie musieliby z niej rezygnować.
Czytaj także: Frontex wycofuje się z Węgier, bo te złamały prawo
To jednak nie koniec inspiracji Węgrami. Minister Maląg wspomniała także o pomyśle ulg podatkowych dla mam, które urodziły co najmniej czworo dzieci. Są one wówczas zwalniane z płacenia części podatku dochodowego.
Szefowa resortu rodziny wspomniała również o niskooprocentowanych kredytach na mieszkania w zależności od ilości dzieci urodzonych w małżeństwie - na Węgrzech po trzecim dziecku następuje umorzenie całości kwoty pozostałej do spłaty.
Babcia+. Czyli "Drugi Budapeszt" nad Wisłą
Przypomnijmy, że już przed paroma dniami minister Marlena Maląg zdradziła w rozmowie z radiową Jedynką, że polski rząd bacznie przygląda się węgierskiej polityce prorodzinnej. Mowa w szczególności o programie świadczeń, który u nas przyjął się pod nazwą "Babcia+".
O pomyśle jako pierwsza wspomniała w 2019 r. ówczesna szefowa resortu rodziny Elżbieta Rafalska po wizycie w Budapeszcie, gdzie przyglądała się tamtejszej polityce prorodzinnej. Teraz, po nieco ponad dwóch latach temat odżył za sprawą jej następczyni.
Czytaj także: Bruksela stawia Węgrom ultimatum. Muszą zmienić przepisy
Przypomnijmy, że rząd Viktora Orbana Fideszu zdecydowanie zwiększył skalę pomocy dla rodzin w ostatniej dekadzie. Była to reakcja m.in. na kryzys demograficzny i niski wskaźnik płodności kobiet.
Co ciekawe, od 2010 roku wskaźnik dzietności właściwie nie drgnął i nadal wynosi niewiele ponad 1,4 dziecka na kobietę. To mniej więcej tyle samo, co w 2017 roku Polsce.