Ten kryzys jest specyficzny – co do tego eksperci nie mają złudzeń. Ale to nie znaczy, że sektor bankowy nie był przygotowany na sytuację, która wymaga podjęcia nadzwyczajnych środków. Dużo większy szok na rynku wywołała ogłoszona w 2008 roku upadłość amerykańskiego banku inwestycyjnego Lehman Brothers Holdings Inc. Krach wywołał panikę na giełdach papierów wartościowych i przeświadczenie o zapaści kredytów hipotecznych obciążonych wysokim kryzysem. Koronawirus jest groźny, ale do opanowania. Przynajmniej przez sektor bankowy. To ocena kluczowych ekspertów z branży finansowej, którzy spotkali się podczas Impact Finance’20.
Stabilne bufory kapitałowe
– Radzimy sobie lepiej niż z kryzysem wywołanym 12 lat temu – uważa Tomasz Owczarek, dyrektor sprzedaży w polskim oddziale Mastercard. – Istnieją już bufory kapitałowe, a cały sektor jest mocno zaangażowany w mitygowanie efektów kryzysu dla gospodarki i społeczeństwa. Można powiedzieć: system bankowy jest lekarstwem dla tej choroby, a nie jej przyczyną. Oczywiście, pogorszyły się możliwości banków, jeśli chodzi o zarabianie pieniędzy z tytułu odsetek od kapitału. Ale jest to skutek pogarszającej się sytuacji ekonomicznej klientów. Jedno z drugim idzie w parze.
Banki skoncentrowały się więc na wspieraniu klientów. Cały sektor bankowy umożliwił moratoria kredytowe. Banki pośredniczyły też w udzielaniu pożyczek z Polskiego Funduszu Rozwoju, czyli tzw. tarcz antykryzysowych. Z myślą o bezpieczeństwie klientów przeniesiono sprzedaż kredytów do kanałów cyfrowych. A stopy procentowe zostały ścięte z 2 proc. niemal do zera.
– Obserwujemy wzrost depozytów bankowych. Jeśli chodzi o udzielanie kredytów – krzywa się spłaszczyła. Testem dla sektora będzie przyszły rok, kiedy skończy się wsparcie państwowe oraz wakacje kredytowe. To będzie test stanu aktywów bankowych – uważa Tomasz Kubiak, wiceprezes Banku Pekao SA.
Cztery tysiące zdalnych pracowników
Polska nie powinna się martwić. Jest jednym z najbardziej rozwiniętych krajów, jeśli chodzi o sektor bankowy. Ale nadal jest wiele do zrobienia. Trzeba lepiej zrozumieć potrzeby klientów, zwłaszcza w dobie pandemii, która nie wiadomo, jak długo potrwa. Przed bankami stoi też inne wyzwanie – odpowiednie zarządzanie danymi i umiejętność ich monetyzacji.
Jak wygląda sytuacja w innych krajach regionu Europy Środkowo-Wschodniej? Na Węgrzech w krótkim czasie trzeba było zmodyfikować system operacyjny całego sektora. W jednym tygodniu cztery tysiące pracowników musiało się przesiąść ze stacjonarnego trybu pracy na zdalny. Pandemia przyniosła nowe regulacje prawne, co oznaczało, że zmiany dotknęły także klientów.
– Ucyfrowienie sektora i obecność banków w świecie online przerabiamy już od 2015 roku. Ostatnio wzmocniliśmy ten kierunek rozwoju. Oferujemy klientom program kredytów mieszkaniowych wspierany przez rząd, co cieszy się dużą popularnością wśród rodzin. To ma przełożenie na dobre wyniki w naszej branży. Sytuacja na rynku w dobie pandemii ma wpływ na obniżkę VAT-u na mieszkania, więc nasze instrumenty bankowe pomagają zmitygować presję udzielania kredytów hipotecznych – wyjaśnia Ferenc Bole z OTP Bank.
Bułgarskie banki też dają sobie radę z zaskakującym kryzysem.
– Zaoferowaliśmy klientom możliwość uzyskania wakacji w spłacie kredytów. Około 14 proc. kredytów udzielanych w Bułgarii podlega moratoriom. Pandemia przyniosła efekt mobilizujący – bankom i klientom. Wszyscy przeszliśmy nie tylko na system zdalny, ale też mobilny – opowiada Giacomo Volpi z Unicredit Bulbank.
Bankowanie na odległość
Pandemia jest jedną wielką niewiadomą. Nikt nie potrafi przewidzieć, jak długo potrwa ten stan. To nie przeszkadza w mnożeniu pytań o przyszłość, jaka czeka sektor bankowy. Co jeszcze można zrobić, aby usprawnić jego drożność i wspomóc efektywność?
Diagnoza wymaga uwzględnienia także zwykłych klientów i przedsiębiorców, bo sektor bankowy to system naczyń połączonych. – Aby utrzymać działalność, trzeba skupić się na redukcji, niektórych kosztach utrzymania. Mam na myśli choćby wynajem przestrzeni biurowej. Skoro można działać online, nie ma potrzeby przesadnie generować kosztów – mówi Bole.
– Trzeba będzie wspierać małe firmy, które znalazły się w poważnych tarapatach w związku z powszechną kwarantanną. Dla sektora kluczowa jest cyfryzacja, czyli bankowanie na odległość. Aż 59 proc. usług zdalnych możemy świadczyć klientom indywidualnym – podaje Volpi.
Polskie banki liczą na dalszą pomoc rządu, Narodowego Banku Polskiego oraz urzędników.
– Rząd powinien udzielać dotacji i transferów socjalnych dla społeczeństwa i całej gospodarki. Z kolei bank centralny musi wspierać płynność naszego sektora za pomocą dostępnych narzędzi, które oddziałują na rynek. Swoje mają do zrobienia urzędnicy. Chodzi o pobudzanie innowacji. A niektóre przepisy utrudniają bankom życie. Dlatego regulacje trzeba poluzować – uważa Kubiak.
Partnerem treści jest ImpactCEE