– Powiem im, że jest tylko jedna niepodważalna rzeczywistość, a jest ona taka, że przy obecnych warunkach Argentyna nie jest w stanie spłacić ciążących na niej długów – powiedział dziennikarzom "Clarin" Fernández.
W rozmowie podkreślił, że nie miałby problemu, aby pomóc Mauricio Macriemu (obecnemu prezydentowi) w renegocjacji warunków pożyczki od MFW. Jednocześnie wskazał na to, że ciężko byłoby mu podjąć się samemu rozmowom z Funduszem Walutowym, ponieważ musiałby wskazać błędy Macriego.
Ocenił też pożyczkę zaciągniętą od MFW jako "szkodliwą". Argentyna w połowie 2018 roku kredyt stand-by na kwotę 57 miliardów dolarów – jej warunki przewidywały dokonanie znacznych cięć budżetowych. Fernández podkreślił jednak, że bez tych pieniędzy jego kraj byłby zmuszony zawiesić spłacanie swych długów. Jednakże ocenił przy tym, że warunki tego kredytu, zmuszają Argentynę do "podległości" względem MFW.
– Musimy zrozumieć, że obecnie jesteśmy dokładnie w sytuacji technicznego bankructwa i dlatego argentyńskie obligacje mają taką wartość, jaką mają, gdyż świat wie, że nie mogą zostać wykupione. Musimy działać rozsądnie, a rozsądek mówi nam, że Argentyna musi dotrzymać swych zobowiązań – powiedział opozycyjny kandydat na prezydenta "Clarinowi".
Fernández w prawyborach pokonał zdecydowanie Macriego, co czyni z niego faworyta w wyścigu o fotel prezydencki. Jego wygrana jednocześnie doprowadziła do wstrząsu na rynku argentyńskim. Inwestorzy obawiają się, że mógłby on rozluźnić dyscyplinę finansową. O burzliwej historii tego kraju przeczytasz tutaj.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl