Zacznijmy od początku – bateria litowo-jonowa, akumulatory, do czego są wykorzystywane?
Zbigniew Miazga: Te nośniki energii znajdują się w autach eklektycznych, hulajnogach, czy w urządzeniach przenośnych. Jeśli znajdziemy się w nowoczesnym otoczeniu, praktycznie, gdzie nie zerkniemy, tam możemy wskazać urządzenie z tym typem baterii.
Czemu akurat lit? Co sprawia, że nagle ten rynek stał się tak atrakcyjny?
- Lit zauważono na początku XX wieku. Potencjał metalu to jego mała gęstość i duże możliwości elektrochemiczne, a przede wszystkim wysoki stosunek energii do masy. Przewaga baterii litowo-jonowej nad zwykłą baterią to wydajność, szybsze ładowanie, są lżejsze, a co bardzo ważne – można je doładowywać w dowolnym momencie, co jednak zmniejsza ich "żywotność". Wszystkie wyżej wymienione cechy sprawiły, że ten rodzaj baterii zyskał na popularności, zwłaszcza w obliczu rozwoju urządzeń, które poprzez wykorzystanie energii z baterii, zmniejszają emisje CO2.
Jest popyt, jest więc i podaż.
- Tak, z tym, że zainteresowanie i pewne cechy produktu sprawiają, że ma on swoją żywotność, czyli liczbę cykli ładowania.
I wtedy mamy problem?
- Jedynym problemem jaki widzę to ten użytkownika, który ma niedziałający sprzęt. My w zużytych bateriach widzimy tylko potencjał, bo właśnie dlatego opracowaliśmy opatentowany proces produkcyjny.
Produkcyjny? Mówimy przecież o zużytej baterii?
- Akumulatory zbudowane są z litu, manganu, kobaltu oraz niklu. Kiedy bateria nie nadaje się już do ponownego użycia materiał wydobyty z baterii na naszej linii jest rozdrabniany i przetwarzany na "czarną masę", czyli mieszankę wyżej wymienionych metali. Produktami jakie powstają to także między innymi miedź. Ale ważnym aspektem jest to, że bateria zanim zostanie poddana "wydzieleniu" metali, musi zostać pozbawiona znajdującej się w niej energii, by nie doszło do samozapłonu. Korzystając z lat doświadczenia opracowaliśmy kompletną, zintegrowaną linię produkcyjną, która na samym początku pozbawia baterię energii. My tę energię ponownie wykorzystujemy do pracy naszych maszyn, co sprawia, że nie dość, że przeprowadzamy bezpieczny proces, to z niego korzystamy. To także sprawia, że działamy w zamkniętym obiegu i jesteśmy samowystarczalni.
A wspomniane metale? Są gdzieś składowane?
- Nie, wracają na rynek, mamy na nie zapotrzebowanie. Wykorzystywane są ponownie.
Mamy więc do czynienia z recyklingiem w 100%?
- Zakład Polblume w Skarżysku Kamiennej, na blisko 100-metrowej linii produkcyjnej może rocznie przetworzyć 20 tysięcy ton baterii czy akumulatorów. Proces polega na wydzielaniu "składników" z baterii, ale na te produkty jest zapotrzebowanie na rynku i wykorzystywane są jako komponenty przy innych produkcjach. W naszym zakładzie nie pozostaje nic z baterii, która trafiła na taśmę, co sprawia, że baterie nie trafiają na składowiska, gdzie mogłyby być przyczynkiem do zanieczyszczania środowiska.
Szykuje się chyba wielka rewolucja na rynku? Zamierzacie otwierać kolejne linie produkcyjne w Polsce?
- Opatentowany pomysł już cieszy się zainteresowaniem firm nie tylko z Polski. Planujemy uruchomienie podobnych instalacji w Macedonii, Czechach, na Litwie czy Słowacji. Nie robilibyśmy tego, gdyby nie głosy z rynku i zapotrzebowanie na tego typu zakłady. Przepustowość i innowacyjność naszego pomysłu sprawiają, że już teraz musimy zarządzać dostawami baterii czy akumulatorów, by nie stać się magazynem. Chcemy działać proekologicznie, dlatego z ogromną starannością kierujemy procesami w naszej firmie, niemniej skupiamy się na rynkach zagranicznych, w związku z większym zapotrzebowaniem na takie zakłady w porównaniu z polskim.
Czyli Polska jeszcze nie "produkuje" odpowiedniej ilości baterii do przetworzenia?
- Auta elektryczne u nas to dopiero raczkujący rynek, w porównaniu z innymi krajami. Niemniej odbieramy dostawy z Polski, ale rynki zagraniczne wykazują większe zapotrzebowanie, dlatego tam też się rozwijamy, co dla nas jako dla firmy z polskim kapitałem jest pewnego rodzaju sukcesem, że nasza technologia zyskuje uznanie także za granicą i z powodzeniem spełniamy wymagania naszych partnerów biznesowych.
Dyrektywy unijne w tym pomagają…
- Przepisy są bardzo korzystne i zachęcające wręcz do rozwoju, ponieważ wprowadzając odpowiednie działanie, jesteśmy w stanie sprostać wymaganiom, a nasza firma opracowała procesy tak, że oferujemy wszystkie trzy rozwiązania z dyrektywy, czyli możliwość ponownego użycia, regeneracji czy całkowitego recyklingu. Ich przejrzystość i sprawna adaptacja dla każdego z krajów pozwala na transparentne działanie, które w naszej branży jest kluczowe i buduje zaufanie.
Materiał sponsorowany przez Polblume