Zanim zaszła w ciążę, pani Marta przez cztery lata prowadziła firmę doradczą we wschodniej Polsce. Zatrudniała w niej pracowników, opłacała standardowe składki do ZUS wraz z dobrowolnym ubezpieczeniem chorobowym, z którego wypłacany jest m.in. zasiłek chorobowy, macierzyński, rehabilitacyjny czy opiekuńczy.
– Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, moja księgowa podpowiedziała mi, że mam prawo podnieść składkę na ubezpieczenie chorobowe, co da mi w przyszłości – już po porodzie – prawo do wyższego świadczenia macierzyńskiego – opowiada.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pani Marta uznała to za dobry pomysł i przez pięć kolejnych miesięcy odprowadzała do ZUS składki od maksymalnego wymiaru podstawy ubezpieczenia, czyli od 250 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia. To dużo więcej niż wcześniej.
ZUS jedno mówi, drugie robi?
– Warto tu podkreślić, że zezwala na to prawo, a ZUS – na swoich stronach – wręcz do tego zachęca – podkreśla nasza rozmówczyni.
W ostatnim trymestrze ciąży pani Marta dowiedziała się od lekarza prowadzącego, że powinna iść na L4. – Nie planowałam tego zwolnienia – zapewnia.
ZUS zareagował na jej zaświadczenie lekarskie błyskawicznie. Dostała pismo z Zakładu, z którego wynikało, że celowo zawyżyła składki na ubezpieczenie chorobowe, by w ten sposób uzyskać nienależny, wyższy zasiłek. ZUS żądał też od niej wielu dokumentów z prowadzonej działalności.
– Pani z ZUS-u dzwoniła do mnie nawet w dniu porodu, żebym jej dostarczyła dokumenty firmy. Kiedy mąż wyjaśnił jej, że właśnie rodzę, niezrażona, kazała mu wsiąść w samochód i przyjechać do oddziału ZUS – relacjonuje nasza rozmówczyni.
ZUS wypłaci jednorazowo nawet 8391 zł
Jak opowiada, ZUS początkowo naliczał jej świadczenie chorobowe i zasiłek macierzyński od wyższego wymiaru składek i wypłacał wyższe świadczenia, ale po dziewięciu miesiącach zredukował jej zasiłek macierzyński do minimalnego.
Teraz ZUS domaga się ode mnie zwrotu również tych – jego zdaniem – nadpłaconych zasiłków wraz z odsetkami. Jest to kwota kilkunastu tysięcy złotych – mówi pani Marta.
Na jakiej podstawie ZUS każe zwrócić wypłacone pani Marcie pieniądze, które sam przecież naliczył? – Po analizie mojej sytuacji biznesowej urzędnicy w ZUS doszli do wniosku, że nie było mnie stać na opłacanie wysokich składek – mówi nasza rozmówczyni. Wskazuje, że to kompletna nieprawda.
Wysyp spraw. Sąd otworzył puszkę Pandory?
Zdaniem adwokat Katarzyny Nabożnej-Motały z kancelarii prawnej w Zielonej Górze, po ubiegłotygodniowym orzeczeniu Sądu Najwyższego – które dotyczyło innej przedsiębiorczyni – spraw o zwroty zasiłków będzie bardzo wiele.
Ta, którą rozpatrywał Sąd Najwyższy, dotyczyła kobiety, która zaskarżyła decyzję ZUS-u w sprawie swojego zasiłku macierzyńskiego. Zakład zakwestionował zadeklarowaną przez nią wysoką podstawę wymiaru składek na ubezpieczenie chorobowe.
Ocenił, że jej działalność była pozorna, bo prowadziła od niedawna firmę, a podwyższenie składek było związane z jej ciążą. Sądy w Legnicy, gdzie toczyła się sprawa, uznały, że ZUS miał prawo do korekty wymiaru składek.
ZUS rezygnuje z miliardów od rządu
We wspomnianym wyroku Sąd Najwyższy orzekł, że "ZUS może kwestionować podstawę wymiaru, jeżeli została zadeklarowana na początku działalności, a spełnienie się ryzyka ubezpieczeniowego było pewne".
Co to oznacza? Zdaniem adwokat Nabożnej-Motały dzięki tej uchwale ZUS dostał narzędzie, którego będzie mógł używać w wielu sytuacjach.
Chociaż sprawa dotyczyła osoby na początkowym etapie prowadzenia działalności, to sentencję tę można zinterpretować rozszerzająco. Sąd nie wskazał bowiem, ile czasu może trwać "działalność początkowa" ani tego, w jakich sytuacjach "ryzyko socjalne jest pewne" – wskazuje adwokatka.
Kto może być na celowniku ZUS?
Jej zdaniem uchwała może – poza kobietami w ciąży – dotknąć również przedsiębiorców, którzy przewlekle chorują i liczą się z tym, że będą korzystali z długich zwolnień lekarskich już na początku prowadzonej działalności.
Podobnego zdania jest adwokat Karolina Wojtas z kancelarii Sadowski i Wspólnicy.
Jej zdaniem uchwała SN dotyczy osób, które przez okres 12 miesięcy (bo wpłaty tylu składek wymaga znowelizowana w 2018 r. ustawa o systemie ubezpieczeń społecznych – przyp. red.) opłacały wysoką składkę chorobową, a następnie po upływie tego okresu, skorzystały np. zasiłku macierzyńskiego lub długotrwałego zwolnienia lekarskiego.
– Możemy tylko domyślać się, że chodzi tu o osoby, które większość osiąganego dochodu przeznaczały na opłacanie składki chorobowej, planując np. ciążę czy przygotowując się do operacji oraz zabiegów medycznych. W praktyce będą to wszystkie osoby, które zadeklarowały w ZUS składkę wyższą niż minimalna – ocenia Karolina Wojtas.
Zdaniem adwokat Nabożnej-Motały uchwała SN będzie obejmowała nawet sprawy z dalekiej przeszłości. ZUS może obniżyć podstawę bezterminowo, nie ma tu okresu przedawnienia. Podobnie może też stawiać bezterminowo zarzut pozornej działalności i domagać się zwrotów świadczeń za wiele lat wstecz, a nie tylko za pięć ostatnich.
Przedsiębiorcy są traktowani przez ZUS nie tylko jako ubezpieczeni, ale też płatnicy składek, odnoszą się do nich inne przepisy ubezpieczeniowe niż do osób na umowach o pracę.
Sąd zmienia zdanie. Rzecznik interweniuje
Adwokat Nabożna-Motała zwraca uwagę, że uchwała SN zapadła w momencie, kiedy kobiety zaczęły wygrywać sprawy o zasiłki macierzyńskie w Sądzie Najwyższym, ale w innej izbie niż ta, która orzekała w opisywanej sprawie (uchwałę wydała Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych), czyli w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.
Trafiały tam sprawy na skutek skarg nadzwyczajnych składanych przez Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców Adama Abramowicza.
W odpowiedzi na nasze pytania Adam Abramowicz zaznaczył, że uchwała Sądu Najwyższego z 29 listopada 2023 r. stoi w sprzeczności z inną uchwałą tego sądu, która funkcjonowała przez 13 ostatnich lat.
Mowa w niej jest o tym, że ZUS nie jest uprawniony do kwestionowania kwoty zadeklarowanej przez osobę prowadzącą działalność jako podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne, jeśli mieści się ona w granicach określonych Ustawą o systemie ubezpieczeń społecznych.
Zdaniem Abramowicza, ZUS może posługiwać się uchwałą SN, by domagać się od przedsiębiorców zwrotu wypłaconych świadczeń na podstawie przywołanej przez SN "sprawiedliwości społecznej". – Według jakiego klucza ZUS miałby tę "sprawiedliwość społeczną" wymierzać, tego już SN nie wskazał – podkreśla Abramowicz.
Dodaje też, że uchwała ta może również spowodować kontrolę i weryfikację przez ZUS przedsiębiorców w kwestii tego, czy deklarowane przez przedsiębiorców wysokie podstawy wymiaru składek będą miały odzwierciedlenie w przychodach firmy.
Zdaniem Rzecznika MŚP, uchwała SN nie ma podstaw w obowiązującej Ustawie o systemie ubezpieczeń społecznych, która daje przedsiębiorcy swobodę w deklarowaniu wysokości podstawy w ustawowo określonych granicach, bez warunkowania tego wysokością przychodów lub dochodów.
O komentarz, jak pracownicy zakładu podejdą do wyroku SN, poprosiliśmy we wtorek ZUS. Do czasu publikacji tekstu nie otrzymaliśmy żadnej innej odpowiedzi.
Według "Prognozy wpływów i wydatków Funduszu Ubezpieczeń Społecznych 2023-2027" ZUS, w tym roku deficyt w Funduszu Chorobowym, z którego wypłacane są świadczenia m.in. dla przedsiębiorców wyniesie 8,45 mld zł. To różnica pomiędzy sumą wszystkich wpłat ze składek chorobowych i wypłatą świadczeń.
W przyszłym roku deficyt ten ma sięgnąć już 9,14 mld zł.
Uchwała Sądu Najwyższego nie jest obowiązującym prawem, ale wskazówką dla wszystkich sądów, jak mają w takich sprawach orzekać.
Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl