"Rz" podkreśla, że Poczta Polska "znajduje się w fatalnej kondycji finansowej". Tylko w ciągu siedmiu miesięcy tego roku wygenerowane straty mają wynieść ok. 400 mln zł, co oznacza, że będzie niezwykle ciężko wyjść spółce "na plus". Dziennik zwraca uwagę, żę tak trudna sytuacja to efekt mniejszej liczby wysyłanych listów czy "przespanych szans na ekspansję na rynku paczek".
W spółce brakuje też pracowników. Likwidowane są miejsca pracy, do końca roku zamrożono proces rekrutacji. Obecnie w spółce nie ma wystarczającej liczby pracowników z tzw. stanowisk eksploatacyjnych, co jest "poważnym zagrożeniem dla ciągłości i jakości świadczonych usług".
Strajk w Poczcie Polskiej? Pracownicy chcą podwyżek
26 związków zawodowych działających w spółce zażądało podwyżek w wysokości 800 zł. To jednak nie wszystko, bo "Solidarność" żąda wzrostu wynagrodzeń o 1 tys. zł, a ma ją wspierać Związek Zawodowy Pracowników Poczty (ZZPP) - drugi największy związek w spółce.
W Poczcie Polskiej pracuje 60 tys. osób, a zdaniem związkowców 70 proc. z nich (42 tys.) otrzymuje minimalne wynagrodzenie. Szacuje się, że koszt podwyżek kosztowałby dodatkowe 600 mln zł. Poczta Polska takich pieniędzy nie ma.
"Niespełnienie naszego żądania w terminie 14 dni będzie równoznaczne z wejściem Związku w spór zbiorowy z pracodawcą" - napisano w komunikacie opublikowanym przez ZZPP. Zarówno ZZPP jak i "S" grożą strajkiem lub arbitrażem.
Związkowcy mają być nieugięci, zwłaszcza że według informacji "Rz" dyrektorzy oraz ich zastępcy mają otrzymać premie za realizacje 60 proc. zadań.