Po dziesięciu latach przerwy Francja wznawia współpracę z rosyjskim gigantem energetycznym Rosatomem, którego reprezentuje spółka zależna – Tenex. Chodzi o dostawy paliwa uranowego do elektrowni atomowych.
Będą trzy elektrownie atomowe. A co z odpadami radioaktywnymi?
29 listopada do francuskich elektrowni dotarł – utrzymywany wcześniej w ścisłej tajemnicy – pierwszy konwój z recyklingowanym paliwem plutonowo-uranowym (ang. mixedoxide, MOX). Było to przerobione paliwo ze zużytego uranu, który Francja wysłała do Rosji jeszcze w 2021 r.
Jak podkreślają francuskie media, chociaż energetyka jądrowa nie znajduje się na liście zachodnich sankcji wobec Rosji, operacja przeprowadzona przez Électricité de France (EDF) – spółkę należącą w 100 proc. do państwa – wzbudza niemałe kontrowersje.
Trwa bowiem rosyjska okupacja Ukrainy, a paliwo z recyklingu – jak podkreślają eksperci – nie jest niezbędne do funkcjonowania francuskich reaktorów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wypalony uran. Przetwarzać czy zakopywać?
Jak tłumaczą się władze EDF, przerobione paliwo zostanie wykorzystane do produkcji podzespołów paliwowych.
Podkreślają też, że ani Francja, ani żaden inny kraj w Europie Zachodniej nie ma niezbędnych narzędzi przemysłowych do recyklingu uranu z wypalonego paliwa, stąd wznowienie współpracy z Rosją, która posiada niezbędną infrastrukturę.
Tyle że to właśnie Francja – jako jeden z nielicznych krajów na świecie – ma własny komercyjny zakład do recyklingu paliwa uranowego z elektrowni atomowych w La Hague w Normandii.
Recykling pozwala odzyskać do 96 proc. materiału nadającego się do ponownego wykorzystania zawartego w wypalonym paliwie. Zakład ten dostarcza 17 proc. naturalnego uranu dla francuskiej energetyki jądrowej. Przez 46 lat istnienia przetworzono w La Hague 23 tys. ton wypalonego paliwa. Jest to ilość wystarczająca do zasilania francuskich elektrowni jądrowych przez 14 lat.
Ceny uranu. Jakie to są koszty?
Jak podaje Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej, na paliwie z recyklingu MOX pracuje na świecie 75 reaktorów jądrowych. Francuskie władze zwiększyły ilość paliwa uranowego z recyklingu z 10 do 20 proc. Chodzi o oszczędności, ale bardziej o ekologię.
Po inwazji Rosji na Ukrainę ceny uranu poszły najpierw w górę (z 40 dolarów do 60 dolarów za funt tlenku uranu), a potem spadły. Obecnie jest to ok. 55 dolarów za funt. Trzy lata temu było to 20 dolarów za funt.
Koszt uranu w całym procesie wytwarzania energii atomowej to ok. 5 proc. ceny energii. Drugie tyle to koszt wytworzenia paliwa.
Jak wyliczył w rozmowie z Interią dr inż. Paweł Gajda z Wydziału Energetyki i Paliw Akademii Górniczo-Hutniczej, dla paliwa dla reaktorów lekkowodnych koszt paliwa to około 7-10 mln zł za tonę. To oznacza, że średnioroczny zapas dla jednego reaktora to koszt rzędu 170-230 mln zł.
To niewiele w porównaniu z elektrownią na węgiel, ale trzeba też doliczyć wysokie koszty odbioru i składowania wypalonego paliwa. A warto wiedzieć, że w elektrowni jądrowej wymienia się co roku prawie jedną trzecią elementów paliwowych na nowe. W dużej elektrowni jądrowej o mocy 1 GW opuszcza reaktor rok w rok ok. 30 ton uranu.
Stany Zjednoczone generują rocznie około 2 tys. ton wypalonego paliwa jądrowego, które jest przechowywane na 70 składowiskach odpadów nuklearnych. Składowanie to kosztuje amerykańskich podatników rocznie ok. 100 mld dol.
Tak wysokie koszty utylizacji wypalonego uranu powodują, że coraz więcej państw przechodzi – podobnie jak Francja – na recykling zużytego palia jądrowego.
Politykę taką w Europie prowadzi m.in. Belgia, Niemcy czy Szwajcaria. Natomiast na świecie są to m.in. Rosja, Chiny oraz Japonia.
Którą drogą pójdzie Polska?
A jak będzie to wyglądało w Polsce, kiedy powstaną już – zgodnie z założeniami rządu – trzy elektrownie atomowe?
Jak zwraca uwagę w rozmowie z money.pl. prof. Łukasz Turski, wybitny fizyk i uczony, kwestie te nie są publicznie omawiane, a powinny.
Bo chociaż blisko 70 proc. Polaków popiera budowę elektrowni atomowych w Polsce – jak wynika z listopadowego badania przeprowadzonego przez pracownię Social Cahnges dla wPolityce.pl – to już składowiska odpadów radioaktywnych w pobliżu domu nikt nie chce mieć.
Przyznaje to również w rozmowie z money.pl. profesor Narodowego Centrum Badań Jądrowych oraz rzecznik ds. Energetyki Jądrowej Andrzej Strupczewski.
Według niego rząd ma wytypowanych kilka lokalizacji w kraju pod przyszłe wyrobiska podziemne dla odpadów radioaktywnych, ale nie są to informacje, którymi władze chcą się teraz dzielić z obywatelami.
Co zatem wiemy w sprawie zagospodarowania przyszłych odpadów radioaktywnych? Prof. Strupczewski mówi, że wybór technologii Westinghouse AP1000 dla budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej (we wskazanej przez inwestora jako preferowanej lokalizacji Lubiatowo-Kopalino) oznacza, że paliwo uranowe do tego reaktora dostarczać będą nam Amerykanie i oni również będą zarządzali odpadami jądrowymi.
Z kolei Adam Maksymowicz z BiznesAlertu.pl zwraca uwagę, że Amerykanie są zwolennikami głębokiego podziemnego lokowania odpadów radioaktywnych i według niego taką strategię również podziela nasz rząd.
Uważają oni, że recykling paliwa uranowego jest nieopłacalny przy tych cenach uranu i może też stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa, gdyż jednym z pierwiastków otrzymywanych w procesie recyklingu jest pluton, który może zostać użyty do celów militarnych.
W elektrowni jądrowej o mocy 1000 MWe – a taka ma powstać w Polsce – zużycie paliwa wynosi ok. 80 kg dziennie. Rocznie jest to ok. 30 ton i w przybliżeniu jest to tyleż samo radioaktywnych odpadów. Zajmują one objętość ok. 2 m sześc.
Według Maksymowicza, przy Państwowym Instytucie Geologicznym została już utworzona nowa instytucja do przygotowania podziemnych wyrobisk pod odpady jądrowe pod nazwą "Podziemne Laboratorium Badawcze".
Skandynawowie budują składowiska
Przypomnijmy: wypalone paliwo uranowe najpierw przechowywane jest w wyłożonych stalą betonowych basenach z wodą, które umiejscowione są blisko samego reaktora. Następnie umieszczane jest ono w specjalnych beczkach i przenoszone do podziemnych wyrobisk na głębokość kilkuset metrów.
Prof. Strupczewski sugeruje, że w kwestii przechowywania odpadów radioaktywnych Polska powinna iść drogą Finlandii i Szwecji, których rządy dały zielone światło pod budowę nowych składowisk odpadów nuklearnych.
Finlandia zamierza ukryć swoje odpady nuklearne na 100 tys. lat w jaskini 450 metrów pod ziemią, czyli w Onkalo.
Budowa składowiska pochłonęła miliard dolarów. Inwestycja jest na ukończeniu, zostanie oddana do użytku już w przyszłym roku.
Ich elektrownia atomowa w Olkiluoto produkuje do 120 kg odpadów jądrowych rocznie, lecz w planach są już kolejne. Jeden z reaktorów ma nawet powstać w samych Helsinkach.
Co na to resort środowiska?
O to co będzie działo się z odpadami radioaktywnymi we wszystkich trzech elektrowniach zapytaliśmy również Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
W odpowiedzi urzędnicy resortu napisali, że poszukiwania potencjalnej lokalizacji głębokiego składowiska odpadów promieniotwórczych nie są obecnie prowadzone, "bowiem konieczność wybudowania w Polsce składowiska głębokiego dla wypalonego paliwa jądrowego pojawi się dopiero najwcześniej po 40-50 latach od uruchomienia pierwszego reaktora".
Zaznaczyli również, że na potrzeby pierwszego programu jądrowego w Polsce (EJ "Żarnowiec") wykonano szereg badań związanych z wytypowaniem lokalizacji głębokiego składowiska wypalonego paliwa jądrowego i wytypowano 44 struktury skalne, w których istnieje potencjalna możliwość lokalizacji składowiska głębokiego odpadów promieniotwórczych.
"Badania i analizy potwierdziły tylko, że Polska posiada warunki, umożliwiające i składowanie wypalonego paliwa jądrowego i odpadów promieniotwórczych na terenie kraju. Wypalone paliwo z elektrowni jądrowych będzie przechowywane w Polsce. Nie ma w chwili obecnej prawnej możliwości wysłania go do innego kraju w celu składowania" - czytamy w komunikacie prasowym.
Katarzyna Bartman, money.pl