- W ciągu ostatniego miesiąca bardzo dużo rozmawiałem z Lechem Kołakowskim. Dodawałem mu otuchy w podjęciu tej decyzji i cieszę się, że wreszcie ją podjął - mówi w rozmowie z money.pl Michał Kołodziejczak.
- Bardzo długo pracowaliśmy i zależało nam, żeby to, co robimy, miało przełożenie na prace Sejmu. Chcemy, żeby nasz głos był silny - mówi o współpracy z Kołakowskim.
Ten ostatni ogłosił we wtorek, że odchodzi z PiS z kilkoma innymi posłami. Planują założenie koła parlamentarnego (do jego założenia wystarczy trzech posłów). Jak mówi Kołodziejczak, to kwestia niedługiego czasu, aby z koła zrobił się klub poselski - żeby go założyć, potrzeba 15 parlamentarzystów. Na razie jednak lider AgroUnii o konkretnych liczbach mówić nie chce.
Jaka będzie nazwa nowego koła i czy będzie to AgroUnia? Tego Kołodziejczak nie chce ujawnić. - Nie mogę podać nazwy, nie jestem upoważniony - tłumaczy. I dodaje, że nowa frakcja chciałaby zajmować się kwestiami szerszymi niż tylko te rolnicze. Celem ma być zmuszenie strony rządowej do konsultowania swoich decyzji ze społeczeństwem. - Współpraca i konsultacje to jest coś, czego teraz zupełnie brakuje - ocenia.
Jak zapewnia, w nowym projekcie politycznym znalazłoby się też miejsce dla Jana Krzysztofa Ardanowskiego, byłego ministra rolnictwa, z którym Kołodziejczak wielokrotnie wchodził w ostry spór. Ardanowski jest jednym z tych posłów PiS, którzy też rozważali już odejście z partii.
- Mimo krytycznych uwag pod jego adresem uważam, że Polska to jest najważniejszy projekt i nie można zaczynać jednoczenia środowiska od dzielenia. Nie ma więc osób, z którymi nie chciałbym rozmawiać na ważne tematy - deklaruje lider AgroUnii (o plany na przyszłość chcieliśmy też zapytać posła Ardanowskiego, ale nie odbiera telefonu).
Czym się skończy nowy projekt i czy PiS będzie w stanie rządzić, jeśli utraci większość parlamentarną? - Ten rząd może już długo nie przetrwać. Uważam, że projekt PiS skończył się na tę chwilę - mówi Kołodziejczak.