Władimir Putin podpisał pod koniec marca dekret, który zobowiązuje "nieprzyjazne" Rosji państwa, a zarazem odbiorców rosyjskiego gazu, by za surowiec płacili w rublach. I nie mają dla Kremla znaczenia umowy, które stanowią, że rozliczenia będą dokonywane w innych walutach. Głównie w dolarach i euro.
Prezydent Rosji grozi, że jeśli "wrogie" państwa nie spełnią jego życzenia, to zakręci kurek z gazem. Innymi słowy, zrobi coś, czym straszy Europę od lat. W odpowiedzi na sankcje, które Zachód nałożył na reżim Putina za wojnę w Ukrainie. Odbiorcy surowca uznają to za szantaż. I — jak deklarują — nie mają zamiaru ulegać presji.
Czytaj także: Rosyjski gaz. Jaką władzę Putin ma nad Europą?
Dekret wszedł w życie w piątek, 1 kwietnia. Ale jak podał Reuters, dostawy gazu nie zostały przerwane, mimo niesubordynacji odbiorców. Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla, zapewnia, że groźby prezydenta Putina nie są gołosłowiem. A transportowany surowiec został już po prostu opłacony.
Gazowy kurek wciąż nie został zatem zakręcony, ale Rosja zaostrza psychologiczną grę z Europą. Reuters podaje, że rosyjski gigant energetyczny Gazprom zadeklarował, że wycofuje się z działalności w Niemczech. Bo Berlin nie chce płacić w rublach, tylko zgodnie z wcześniejszą umową, czyli w euro.
Gazprom dziękuje Niemcom za współpracę
"Firma poinformowała, że wypowiedziała swój udział w spółce Gazprom Germania GMBH i wszystkie jej aktywa, w tym Gazprom Marketing & Trading Ltd., a także wypowiedziała umowę z Gazpromem. Nie podała dalszych szczegółów ani wyjaśnień" - podała agencja Reutera.
Gazprom Germania ma siedzibę w Berlinie, a jej jedynym udziałowcem jest Gazprom Export, spółka zależna należąca w całości do Gazpromu. Niemiecki podmiot posiada spółki zależne m.in. w Szwajcarii i Czechach.
"Jako główne obszary działalności spółka wymienia magazynowanie, handel i dostawy gazu jako paliwa w transporcie drogowym i morskim, dysponując siecią stacji benzynowych w Niemczech i Czechach" - podał Reuters.
Natomiast niemiecki dziennik gospodarczy Handelsblatt napisał w czwartek, że niemieckie ministerstwo gospodarki rozważa wywłaszczenie jednostek Gazpromu i Rosnieftu w kraju w związku z obawami o bezpieczeństwo dostaw energii. Nasz zachodni sąsiad jest w 40 proc. uzależniony od rosyjskiego gazu.