Czym jest zjawisko betonozy?
Betonoza stała się ostatnio modnym i często powtarzanym pojęciem. Pojawia się w wypowiedziach aktywistów miejskich oraz specjalistów od spraw klimatu. Co oznacza pojęcie betonoza? Kto wymyślił tę nazwę? Betonoza to prześmiewcze określenie trendu, który niestety postępuje w polskich miastach i miasteczkach. Oznacza nadmierne, nieprzemyślane wykorzystywanie betonu w przestrzeni publicznej. Często betonowanie ma związek z wycinaniem drzew, pozbywaniem się zieleni i miejsc zacienionych.
Zjawisko betonozy opisał Jan Mencwel w książce "Betonoza. Jak się niszczy polskie miasta". W książce autor opisuje betonową rewolucję nie tylko pod względem estetyki, ale także jakości życia mieszkańców oraz klimatu, bo w obliczu zmian klimatycznych głód na zieleń jest jeszcze większy.
Beton tańszy od zieleni – ekonomiczne przesłanki za betonowaniem miast
Co to znaczy betonoza, przekonali się na własnej skórze mieszkańcy wielu polskich miast, m.in. Leżajska. Latem 2022 roku było głośno o niesławnej rewitalizacji rynku w Leżajsku. Beton i kostka brukowa zalały wcześniej zielony plac oraz park. Drzewa, krzewy, zielone trawniki zostały zastąpione przez betonową szarą pustynię. Mieszkańcy i aktywiści zgodnie nazwali to dewastacją, jednak władze miasta były zadowolone z efektu. A to wszystko dzięki wielomilionowemu dofinansowaniu z Unii Europejskiej. Prezydenci innych miast, m.in. prezydent Wrocławia Jacek Sutryk chwalił się rewitalizacją placu zabaw, który wcześniej był otoczony drzewami i zielenią, a teraz jest ogrodzonym szarym placem.
Przyczyn może być kilka. Betonowe areny wciąż mogą mylnie kojarzyć się przedstawicielom miast z nowoczesnością, reprezentatywnością, modernizacją. Wiele przedstawicieli miast, którzy dopuścili się betonozy np. na rynkach miejskich, tłumaczą to faktem, że płyta ma stać się miejscem spotkań i organizowania imprez. Problem tkwi w tym, że na placu, który w upale stanie się miejską wyspą ciepła, nikt nie będzie przebywał dłużej niż 30 minut, bo doczeka się udaru.
Najważniejszą przyczyną betonozy są niestety pieniądze. Miasta otrzymują dużą sumę pieniędzy na remonty i rewitalizację, jednocześnie wiedząc, że nie będą mieli w przyszłości pieniędzy na ich utrzymanie. Zabetonowanie jest więc tańsze od utrzymywania zieleni. O tereny zielone trzeba dbać, trawniki pielęgnować, krzewy przycinać, a to kosztuje. A na betonowym placu zawsze można postawić kurtynę wodną.
Wpływ betonozy na życie w mieście
Temat betonozy i jej negatywnego wpływu na życie mieszkańców miast wraca ze zdwojoną siłą latem, gdy doskwierają upały. Wtedy szczególnie boleśnie odczuwany jest brak zieleni i cienia dawanego przez drzewa. Aktywiści regularnie nagłaśniają, jakie skutki niesie ze sobą betonowanie polskich placów, czyli miejsc, gdzie mieszkańcy powinni chcieć spędzać czas i odpoczywać. Członkowie Akcji Miasto udostępnili w mediach społecznościowych wyniki pomiaru temperatur w różnych miejscach Wrocławia. Ławka na otwartym, zabetonowanym Placu Nowy Targ nagrzała się do 66,6 stopni Celsjusza.
Jako że na placu rozsiane są ławki, miejsce miało w założeniu służyć wypoczynkowi. Latem jest to jednak niemożliwe. Jeśli mieszkańcy nie znajdą schronienia w cieniu drzewa, będą musieli liczyć na parasole. Zmiany klimatu, które są faktem, sprawiły, że coraz częściej mamy do czynienia z ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi. Miejskie skwery zamienione na małe pustkowia mogą w końcu zagrażać życiu. Patrząc na statystyki i prognozy, fale upałów w Polsce i na świecie szybko nie znikną, a nawet będą rosnąć na sile. Zrewitalizowane rynki będą więc świecić pustkami.
Jan Mencwel w rozmowie z Kulturą Liberalną radzi: "Przede wszystkim potrzebujemy zmiany świadomości społecznej. Zieleń powinna stać się modna, a uleganie betonozie powinno być powodem do wstydu. Większość prezydentów i burmistrzów podejmuje decyzje, myśląc głównie o tym, czy zyskają w ten sposób poparcie. Na ogół jest tak, że najpierw większość mieszkańców dochodzi do wniosku, że pewne zmiany są potrzebne i zaczyna na nie naciskać. Dopiero wtedy, na samym końcu, zmiana zachodzi w głowach prezydentów".
Betonoza a gospodarka wodna
Specjaliści mówią wyraźnie: mniej betonu to lepsza retencja. Zwiększanie gęstości zabudowy, betonowanie terenu ma ogromny wpływ na obieg wody. Parkingi czy place wyłożone kostką brukową zmniejszają zdolność retencji gleby. Podczas deszczów woda, zamiast wsiąkać w glebę jak w gąbkę, po prostu pływa po nawierzchni. Betonoza miast sprzyja więc suszom, ponieważ duża część naturalnie pozyskiwanej wody po prostu się marnuje.
Wody Polskie ostrzegają, że betonoza dodatkowo "sprzyja nie tylko suszy, bo przecież tyle wody "marnuje się" zamiast wsiąkać w glebę, ale też podtopieniom, które pojawiają się na skutek gwałtownych opadów deszczu – tzw. deszczy nawalnych – gdy kanalizacja nie nadąża z przyjmowaniem wody opadowej i wylewa ze studzienek".
Rozwiązaniem jest tworzenie naturalnych zbiorników retencyjnych: więcej parków, specjalnie zaprojektowanych ogrodów deszczowych umożliwiających tzw. małą retencję, czyli zatrzymywanie i gospodarowanie wody na terenie miasta. Zieleń w miastach powinna, szczególnie w dobie tak gwałtownie postępujących zmian klimatycznych, być elementem strategii obecnym w każdym urzędzie czy ratuszu. Zresztą nawet dzieci wiedzą, że im więcej drzew, tym więcej tlenu.