Ekonomiści nie mają wątpliwości, że europejska gospodarka w efekcie epidemii koronawirusa załamie się. Nikt już nie waha się mówiąc o recesji w Niemczech czy we Włoszech. Nawet Polska, która podczas ostatniego globalnego kryzysu była zieloną wyspą, ten rok może zakończyć ze spadkiem PKB. I to sporym.
To wszystko to jednak tylko prognozy. Ciągle czekamy na potwierdzenie w twardych danych. Pierwsze informacje podsumowujące bezrobocie czy inflację w marcu w największych krajach Europy na razie nie są złe.
We wtorek Eurostat opublikował wstępne wyliczenia dotyczące cen i okazuje się, że w marcu w strefie euro były średnio tylko o 0,7 proc wyższe niż w analogicznym okresie poprzedniego roku. Co więcej, w porównaniu z odczytem za luty inflacja spadła o 0,5 pkt proc. To pokazuje, że w początkowej fazie epidemii koronawirusa w regionie przeciętny poziom cen nie wzrósł znacząco, a nawet podwyżki hamują.
Na spadek inflacji wskazały już urzędy statystyczne we Włoszech, w Hiszpanii, Niemczech czy we Francji.
Jest też wiele obaw o skokowy wzrost bezrobocia. Ostatnio w ciągu tygodnia w USA przybyło około 3,3 mln nowych wniosków o zasiłki dla bezrobotnych. To największy przyrost bezrobocia, jaki kiedykolwiek odnotowały Stany Zjednoczone. Dzisiaj poznaliśmy statystyki dotyczące bezrobocia w największej europejskiej gospodarce i okazało się, że procentowo nie zmieniło się w porównaniu z lutym - utrzymało się na poziomie 5 proc.
Czytaj więcej: Koronawirus. Francja gotowa do nacjonalizacji firm
Na analogiczne dane, w tym te dotyczące Polski, musimy poczekać jeszcze co najmniej tydzień lub dwa. Wszystko wskazuje jednak na to, że pierwsze poważniejsze efekty, szczególnie na rynku pracy, będą bardziej zauważalne dopiero w danych za kwiecień lub maj, a więc dopiero w publikacjach w maju lub czerwcu.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie