W lipcu stopa bezrobocia w Polsce wyniosła 3,2 proc., co daje nam drugie miejsce w rankingu krajów UE, wynika z najnowszych danych Eurostatu. Lepiej od nas wypadli tylko Czesi. Co stoi za tak dobrym wynikiem?
Na początku warto zauważyć, że wskaźnik publikowany przez unijną instytucję jest niższy od stopy bezrobocia podawanej przez Główny Urząd Statystyczny, która zarówno w lipcu, jak i w sierpniu wyniosła 6,1 proc. Jednak – niezależnie od metodologii – na polskim rynku pracy nie sprawdził się najczarniejszy scenariusz, którego obawialiśmy się po wybuchu pandemii.
W utrzymaniu miejsc pracy pomogły tarcze antykryzysowe oraz fakt, że epidemia w Polsce rozpoczęła się później niż w Europie Zachodniej, a lockdown w większości branż został dość szybko poluzowany. Te czynniki nie wyjaśniają jednak wszystkiego. Co jeszcze pomogło?
Duże znaczenie miała pozycja wyjściowa i sytuacja na polskim rynku pracy przed zamrożeniem gospodarki. – W okres pandemii wchodziliśmy z niedoborami pracowników. Można zatem powiedzieć, że utrzymujemy pozycję lidera – mówi Monika Fedorczuk z Konfederacji Lewiatan. Dodaje też, że poziom zachorowań w Polsce był mniejszy niż we Włoszech czy Hiszpanii, gdzie w dużo większym stopniu wyłączono całe branże czy całe regiony.
Pomogła też struktura zatrudnienia. W Polsce stosunkowo mniejsza część zatrudnionych pracuje w sektorach najbardziej dotkniętych lockdownem, jak np. transport, turystyka czy gastronomia. – Według uproszczonych obliczeń, bazujących na metodologii brytyjskiego IFS, w 2019 w tych działach gospodarki pracowało 27 proc. polskich pracowników. W Czechach ta liczba jest mniejsza (26 proc.), a na przykład w Wielkiej Brytanii znacznie większa (34 proc.) – zauważa dr Paweł Bukowski, ekonomista i wykładowca w Centre for Economic Performance na London School of Economics.
Zwraca też uwagę na formę pracy. Badania Piotra Lewandowskiego z Instytutu Badań Strukturalnych pokazują, że w Europie Środkowo-Wschodniej pracownicy w mniejszym stopniu pracują w zawodach wysokiego ryzyka zarażenia wymagających kontaktu z klientem twarzą w twarz.
Nie bez znaczenia jest również duży rynek wewnętrzny. Mniejsze kraje naszego regionu są bardziej uzależnione od sytuacji za granicą. – Dość duży rynek wewnętrzny relatywnie izoluje Polskę od problemów z popytem w dużych, rozwiniętych krajach europejskich, jak np. Niemcy, Wielka Brytania czy Francja – zauważa Bukowski.
Dodatkowo, w ostatnich latach w Polsce spada podaż pracy, czyli liczba osób, która jest dostępna na rynku. – W warunkach spowolnienia gospodarczego czy kryzysu, z jakim mamy dzisiaj do czynienia, malejąca podaż pracy może pośrednio pozytywnie wpływać na wskaźniki bezrobocia, aczkolwiek długoterminowo jest to sytuacja, która może być też czynnikiem hamulcowym dla polskiej gospodarki – ocenia Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) ds. badań i analiz.
Bezrobotny, czyli kto?
Interpretując dane Eurostatu o bezrobociu, warto też zastanowić się, kto jest, a kto nie jest uważany za bezrobotnego. Metoda stosowana przez unijną instytucję (czyli tzw. metoda BAEL) uwzględnia osoby pozostające bez pracy, ale - co ważne - zdolne ją podjąć w krótkim czasie i aktywnie szukające zatrudnienia. Nie ma przy tym znaczenia, czy są one zarejestrowane w urzędzie pracy.
Według tego podejścia osoby, które na przykład wykonywały jedynie drobne prace, w niewielkim wymiarze godzin, nie są zaliczone do bezrobotnych. – Teraz mieliśmy sezon turystyczny. Osoby, które wykonały prace sezonowe, czy przy zbiorach czy w gastronomi, nawet jeśli były to tylko prace w niepełnym wymiarze godzin czy nawet nierejestrowane, zostały zaliczone do pracujących – mówi Monika Fedorczuk.
Aby lepiej zrozumieć, co oznacza stopa bezrobocia liczona według "metody unijnej” trzeba wspomnieć też o osobach biernych zawodowo, czyli takich, które "wypadły” z rynku i – chociaż nie mają pracy - nie są w ogóle uwzględniane jako bezrobotne.
W drugim kwartale 2020 roku populacja osób biernych zawodowo liczyła 13,47 mln i była wyższa zarówno względem pierwszego kwartału (wzrost o 137 tys.), jak i drugiego kwartału ubiegłego roku (wzrost o 217 tys.). Zwiększenie się tej zbiorowości w porównaniu z poprzednim kwartałem wystąpiło w zdecydowanie większym stopniu wśród kobiet niż wśród mężczyzn – wynika z danych GUS.
Wśród biernych zawodowo aż 247 tys. osób nie poszukiwało pracy z powodu przyczyn bezpośrednio związanych z pandemią.
Do biernych zawodowo zalicza się zarówno osoby, które jeszcze nie weszły na rynek pracy (w tym większość uczącej się młodzieży), osoby, które już definitywnie z rynku pracy odeszły albo nigdy na rynek pracy nie trafią (część emerytów, rencistów, osoby utrzymujące się z innych źródeł niż praca), ale też osoby, które weszły na rynek pracy, potem częściowo się zdezaktywizowały i po przerwie na ten rynek pracy zechcą powrócić.
W drugim kwartale wśród biernych zawodowo w wieku produkcyjnym najczęstszymi przyczynami bierności były: obowiązki rodzinne (34,1 proc.), nauka i podnoszenie kwalifikacji (25,0 proc.) oraz choroba, niepełnosprawność (23,4 proc.).
– Dezaktywizacja czy bierność zawodowa nie musi być stricte związana z sytuacją zawodową. Część osób jest trwale lub czasowo wykluczona z rynku pracy, bo np. zajmuje się dziećmi czy osobami starszymi. Z rynku pracy mogą być też na przykład wykluczone osoby, które są ofiarami przemocy, w tym przemocy ekonomicznej – zauważa Andrzej Kubisiak.
Ten aspekt również warto uwzględnić, porównując dane z różnych krajów. Ekspert think tanku Public Policy zwraca uwagę, że w Polsce bardzo zaniedbaliśmy opiekę długoterminową nad seniorami. Setki tysięcy Polaków, w szczególności kobiet, nie może podjąć pracy ze względu na opiekę nad osobami starszymi. Jest to temat niedostrzegany. Część osób wypada z rynku pracy, bo opiekuje się członkami rodziny. Takie osoby nie są traktowane jako bezrobotne, co może przyczyniać się do poprawy statystyk dotyczących bezrobocia.
Porównując dane o bezrobociu między krajami warto też mieć w pamięci, ze w czasach kryzysu mogą występować różne "anomalie”. Przykładem są Włochy, gdzie stopa bezrobocia nie wzrosła w ostatnim czasie, czy Francja, gdzie spadła.
– We Włoszech część osób nie rejestruje się jako osoby bezrobotne. Po wypadnięciu z rynku pracy zasilają pulę osób biernych zawodowo. Bezrobocie we Włoszech nie rośnie, a nawet w pewnym momencie po wybuchu pandemii zaczęło spadać – zauważa Andrzej Kubisiak.
Co ciekawe, największy wzrost stopy bezrobocia w ujęciu rocznym odnotowały Litwa, Łotwa oraz Szwecja, która nie wprowadziła lockdownu i była stawiana jako przykład kraju ratującego swoją gospodarkę.