Komisja Europejska zgodziła się na odroczenie brexitu do 22 maja 2019 r., by dać Wielkiej Brytanii czas na implementację przepisów brexitu, pod warunkiem jednak, że Izba Gmin zaakceptuje plan May. Jeśli brytyjski parlament odrzuci w przyszłym tygodniu wersję porozumienia, odroczenie zostanie skrócone do 12 kwietnia. Wtedy Wielka Brytania będzie miała dwa wyjścia: bezumowny brexit albo przeprowadzenie wyborów do Europarlamentu i odroczenie o kolejne 9 miesięcy.
Tak naprawdę rynek widzi tylko dłuższe odroczenie, gdyż nie ma złudzeń, aby May udało się przeforsować swój plan, który wcześniej dwukrotnie został odrzucony ogromna ilością głosów. Każde oddalenie tragicznego brexitu jest pozytywną informacja dla GBP, ale czy rzeczywiście jest to podstawa do kupna. Uważam, że nie.
Chaos, jaki zgotowali brytyjscy politycy, podnosi tyko ryzyko, że w kolejnych dniach pojawi się nowy pomysł, jak jeszcze bardziej skomplikować proces decyzyjny. Jakkolwiek brexitowcy nie chcą bezumownego rozstania z UE, nie chce też przystać na warunki aktualnego porozumienia, ale tak samo nie chcą przeciągać negocjacji w nieskończoność z ryzykiem anulacji całego procesu. Problem w tym jednak, że nie ma czwartej drogi (na razie).
Jeśli premier May przegra ponownie głosowanie, będzie musiała się zwrócić do parlamentu z zapytaniem, czego politycy chcą po 12 kwietnia? Kalka wniosków z serii głosowań z ubiegłego tygodnia wydaje się nieuzasadniona. Stąd premia za ryzyko ujęta w GBP musi pozostać.
Ktoś może uznać, że zawsze istnieje szansa na złagodzenie stanowiska przez unijnych liderów, choć mama wrażenie, że jest odwrotnie i cała sprawa przyprawia ich o dodatkową frustrację. A dziś ta frustracja raczej wzrośnie, gdyż najnowsze dane z Euroland wysyłają jasny przekaz, że zamieszanie wokół brexitu szkodzi europejskiej gospodarce.
Wstępne szacunki marcowych indeksów PMI odkrywają ponury obraz przemysłu, a komentarz do danych wskazuje, że jednym z kluczowych problemów jest niepewność wokół brexitu. Dane też przywracają uśpione obawy o perspektywy globalnego ożywienia i nie tylko są ciosem dla EUR, ale ogólnie dla ryzyka.
EUR/USD wrócił do 1,13 (150 pipsów niżej od szczyt po Fed), a za nim w dół ciągną inne crossy z dolarem, gdyż nawet pomimo gołębiej decyzji Fed USD wciąż jest walutą pierwszego wyboru w momentach wzrostu awersji do ryzyka. Jeśli gołębiość będzie trendem dla wszystkich głównych banków centralnych, to netto USD wygrywa relatywnie wyższymi stopa procentowymi. Odwrót od dolara będzie trwały, jeśli globalna gospodarka pokaże odbicie do dołka i da podstawy do rajdu ryzyka. Dziś nic na to nie wskazuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl