Oficjel z Białego Domu reaguje na konferencję Władimira Putina. W money.pl pisaliśmy, że prezydent Rosji ostrzega, "iż jakikolwiek ruch NATO na wschód jest niedopuszczalny" ze względu na to, że stwarza zagrożenie dla jego państwa.
Nie chcę wnikać w to, co prezydent Putin ma na myśli, ale Rosja korzysta ze swojego standardowego scenariusza poprzedzającego agresję, siejąc dezinformację i narracje o fikcyjnym zagrożeniu - powiedział przedstawiciel administracji Bidena.
Zastrzegł od razu, że nie ma pewności, czy Władimir Putin podjął już decyzję o ponownej agresji na Ukrainę.
USA i NATO zareagują na agresję
Urzędnik Joe Bidena ostrzegł, że w przypadku rosyjskiego ataku, USA i NATO rozstawią więcej wojsk i sprzętu wojskowego przy granicach rosyjskich. W przypadku agresji Ukraina będzie mogła liczyć też na większe wsparcie wojskowe. Wspomniał też o "sankcjach, które zaszkodzą rosyjskiej gospodarce".
Za oceanem dostrzega się też kryzys energetyczny trawiący Europę. Uzależnienie Starego Kontynentu od rosyjskiego gazu jest jednym z czynników, który USA biorą pod uwagę przy ustalaniu odpowiedzi na politykę Kremla.
- To jest coś, co ma konsekwencje zarówno dla nas, jak i naszych europejskich partnerów i całego świata. Mogę tylko powiedzieć, że jest to wliczone w naszą analizę i naszą odpowiedź - powiedział przedstawiciel administracji.
USA gotowe zasiąść do negocjacji
Stany Zjednoczone są gotowe do rozpoczęcia negocjacji z Rosją w styczniu w ramach dwustronnego dialogu na temat stabilności strategicznej. USA dopuszczają też opcję dialogu na forum Rady NATO-Rosja i OBWE. Nie będzie jednak pola do kompromisu w sprawie fundamentalnych zasad bezpieczeństwa w Europie.
USA nie zamierzają w ogóle negocjować kwestii integralności terytorialnej krajów oraz suwerennego prawa państw do podejmowania decyzji na temat własnego bezpieczeństwa. Oficjel Białego Domu podkreślił też, że negocjacje mogą się odbywać wyłącznie z udziałem wszystkich zainteresowanych stron.
- Rosjanie dobrze rozumieją, że część z wysuniętych przez nich propozycji jest dla nas nie do przyjęcia - zaznaczył.