Donald Trump ma ogłosić 1 lutego nowe cła na produkty z Meksyku, Kanady i Chin, co zapowiadał jeszcze w czasie kampanii wyborczej. Rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt zdementowała podczas piątkowego briefingu prasowego doniesienia Bloomberga o tym, że cła zostaną nałożone dopiero 1 marca.
Cła na Kanadę zostaną wprowadzone jutro, a powodem tego jest fakt, że zarówno Kanada, jak i Meksyk pozwoliły na bezprecedensową inwazję nielegalnego fentanylu, który zabija obywateli amerykańskich, a także (inwazję) nielegalnych imigrantów na nasz kraj - powiedziała Leavitt.
Podkreśliła, że poza wzbudzającymi największe kontrowersje cłami na produkty Kanady i Meksyku USA nałożą też dodatkowe 10-proc. cło na towary z Chin. Trump zarzuca temu państwu "umożliwienie napływu nielegalnych narkotyków do Ameryki". Decyzja zaskakuje, zważywszy na to, że choć Trump groził Chinom cłem, to w ostatnich dniach się z tego wycofywał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Leavitt oznajmiła, że cła wejdą w życie natychmiast, lecz nie potrafiła określić, czy będą dotyczyć m.in. kanadyjskiej i meksykańskiej ropy naftowej. Zbywała też pytania dziennikarzy dotyczące możliwego wzrostu cen w konsekwencji tych działań, twierdząc że podczas pierwszej kadencji Donalda Trumpa cła nie spowodowały wyższej inflacji.
"Gdyby Stany Zjednoczone nałożyły na Chiny dodatkowe 10-procentowe cło, a Chiny odpowiedziałyby tym samym, PKB USA zmniejszyłoby się o 55 miliardów dolarów w ciągu czterech lat drugiej administracji Trumpa, a Chin o 128 mld dol." – szacował w raporcie amerykański Peterson Institute for International Economics, cytowany przez CNBC.
Zapytana o zwiększenie barier handlowych z Unią Europejską - czym Trump również groził w ostatnich miesiącach - rzeczniczka Białego Domu powiedziała, że prezydent USA nie podjął jeszcze decyzji w tej sprawie.
Jednak jeszcze w piątek Donald Trump zapowiedział, że USA nałożą cła na import towarów z Unii Europejskiej. Amerykański prezydent nie sprecyzował, jak wysokie będą opłaty dotyczące UE.