Społeczeństwa najbardziej rozwiniętych krajów szybko się starzeją. Mniejsza o przyczyny, ale za tym idzie konieczność większych nakładów na leczenie. Gospodarka będzie tym coraz bardziej obciążona.
Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) prognozuje, że wydatki na zdrowie na całym świecie będą rosnąć w przeliczeniu na osobę w ciągu najbliższych jedenastu lat średnio aż o 2,7 proc. rocznie i osiągną poziom 10,2 proc. PKB w 2030 roku. Ta prognoza dotyczy 50 najbardziej liczących się gospodarczo krajów świata. Obecnie wydaje się tam na zdrowie średnio 8,8 proc. PKB.
A Polska nie ma się w tym gronie czym chwalić, delikatnie pisząc. Jesteśmy pod koniec listy. Na 50 krajów, tylko w dziewięciu wydaje się procentowo mniej PKB na system ochrony zdrowia.
Zobacz też: Polska traci miliardy złotych na leczenie otyłości. Problem dotyka coraz młodszych
Przeznaczamy na to łącznie zaledwie 6,3 proc. PKB, a i to jeśli uwzględnić środki prywatne. Gdy je odjąć, a pozostawić tylko składki obowiązkowe (państwowe), to jesteśmy na trzynastym miejscu od końca z wydatkami obowiązkowymi rzędu 4,5 proc. PKB.
Choć PiS planuje zwiększenie nakładów z systemu państwowego do 6 proc. PKB, i tak jest to wciąż "bieda system". Wyprzedzamy tylko takie kraje jak m.in.: Indie, Indonezja, Meksyk, Chiny, Turcja, czy Rosja. Dużo więcej od nas na zdrowie przeznaczają Węgrzy, Czesi, czy Kolumbijczycy. Najwięcej - Amerykanie, Szwajcarzy i Niemcy.
W obowiązkowym systemie w USA wydaje się 14,3 proc. produktu krajowego brutto, a w systemie prywatnym dorzucane jest jeszcze 2,6 proc. Razem daje to aż 16,9 proc. PKB, czyli co szóstego dolara w gospodarce.
Czytaj też: Służba zdrowia w Polsce. Brakuje 68 tys. lekarzy
Drugi największy obowiązkowy system mają Niemcy, gdzie aż 9,5 proc. PKB idzie na służbę zdrowia. Na tyle spełnia on oczekiwania pacjentów, że ludzie dorzucają do tego zaledwie 1,75 proc. PKB na prywatną służbę zdrowia. Co ciekawe, to mniej niż w Polsce. My wydajemy prywatnie 1,78 proc. PKB.
Nakłady rosną równo z gospodarką
Co więcej, nakłady rządowe w Polsce dotąd zmieniały się równo z gospodarką. W 2018 roku służba zdrowia dostała 4,5 proc. PKB przy 4,4 proc. w 2014 roku. Tymczasem większość krajów nakłady zwiększało szybciej niż rosła gospodarka.
Najszybciej robiły to: Korea Południowa, Norwegia i Chile - nakłady rosły o ponad 0,6 proc. PKB w latach 2014-2018.
Ograniczenie wydatków dotyczyło Irlandii i Finlandii. Ta pierwsza ścięła wydatki aż o 1,6 proc. PKB. Irlandczycy mogą mieć za dużo pieniędzy przy błyskawicznym wzroście PKB. Finlandia robi natomiast od pewnego czasu cięcia budżetowe po upadku głównego dostarczyciela podatków, czyli Nokii.
Jeśli chodzi o wartość nakładów, to w USA na osobę przeznaczane jest z obowiązkowych składek 8,9 tys. dol. rocznie. Na drugim miejscu jest Norwegia z 5,3 tys. dol., a na trzecim Niemcy - 5,1 tys. dol.
W Polsce idzie na to 1,48 tys. dol. rocznie. To o niebo lepiej niż w Indiach, gdzie ta kwota nie przekracza 52 dol. rocznie. Ale w gronie 50 najważniejszych gospodarek świata zajmujemy dopiero 31. miejsce, przed Węgrami, Chorwacją i Grecją, a za Litwą, Estonią i Izraelem.
W ubiegłym roku nakłady wzrosły u nas o 53 dol. na mieszkańca. To więcej niż w ogóle wydaje się w Indiach, ale na reszcie świata taki wzrost nie robi wrażenia. Na 50 państw badanych przez OECD również pod tym względem zajmujemy dopiero 31. miejsce. Mniejsze kwoty dokładały do systemu zdrowia Włochy i Cypr, które zmagają się z poważnymi problemami budżetowymi. O więcej niż my wydatki zwiększyły Rosja i Węgry.`
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl