Od maja 2019 roku polski oddział sieci Watchdog próbuje ustalić kwestie finansowania początków działalności stowarzyszenia "Wiosna" Roberta Biedronia. W obszarze jej zainteresowań są przede wszystkim informacje dotyczące wydatków na jej konwencję inauguracyjną.
Konwencja ta odbyła się w lutym 2019 roku i miała duży rozmach. Prawicowe media wyliczały jej koszty (np. wpolityce.pl: "Ile mogła kosztować wypasiona impreza Biedronia? Ekspert: między 800 tys. a 1,5 miliona. Skąd je wzięli?"). Robert Biedroń ustosunkował się do tych wątpliwości w tweecie z 4 lutego 2019 roku, gdzie napisał, że złotówka do złotówki i "Polki i Polacy zbudowali sobie własną siłę polityczną".
Entuzjastyczny tweet nie usatysfakcjonował jednak aktywistów z Watchdog, więc złożyli w odpowiedniej formule prośbę o ujawnienie źródeł finansowania.
Szereg wymówek
Partia wezwała organizację do wykazania szczególnie istotnego interesu publicznego, uznając, że Watchdog wnioskuje o informację przetworzoną (czyli taką, która nie została jeszcze wygenerowana i trzeba ją utworzyć). Zapowiedziała również, że za udostępnienie danych zażąda opłaty.
"Nie odpowiedzieliśmy na wezwanie, stojąc na stanowisku, że wnioskujemy o informację publiczną prostą, bo wyciąg z konta bankowego nie wymaga przetworzenia, chyba że partia zamierzała stworzyć od nowa historię swojego konta" – czytamy w oświadczeniu Watchdog.
Mimo to, cierpliwość została szybko nagrodzona – choć tylko częściowo. W maju 2019 roku Watchdog otrzymał część danych, o które wnioskował. "W udostępnionym przez Wiosnę folderze znalazły się dane pod nazwą Rejestr wpłat powyżej najniższej krajowej i rejestr wpłat ogólnie. W pozostałej części odmówiono odpowiedzi na wniosek, tym razem zasłaniając się również RODO" – czytamy dalej w relacji.
Odmowa udostępnienia informacji powinna być, jak każda decyzja administracyjna, podpisana, tradycyjnie bądź elektronicznie, w przeciwnym razie jest nieważna. Tymczasem Wiosna swoją odmowę przesłała mailowo bez koniecznych podpisów. Stowarzyszenie zostało zmuszone do aż dwukrotnego wezwania partii do przesłania decyzji odmownej w odpowiedniej formie.
Wreszcie udało się i 22 lipca decyzja odmowna została przesłana na adres stowarzyszenia. W odpowiedzi Sieć Obywatelska Watchdog Polska, mogła, nie zgadzając się z decyzją o nieudostępnieniu części wnioskowanych danych, złożyć skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Ale to nie koniec schodów.
"Jeśli wysyłamy skargę na decyzję czy bezczynność jakiejś instytucji, robimy to za jej pośrednictwem, ponieważ musi ona załączyć konieczne dokumenty, w tym swoją odpowiedź na skargę. Wiosna tego nie zrobiła, choć długo liczyliśmy na to, że skarga wreszcie trafi do sądu. W końcu, 28 stycznia 2020 r., wysłaliśmy do partii pismo z zapytaniem, czy przekazali tę skargę. Wówczas okazało się, że Wiosna … skargę zgubiła" – czytamy w relacji stowarzyszenia.
Stowarzyszenie zgodnie z prośbą przesłało skargę jeszcze raz. Nadal nic. Nie pozostało nic innego, jak złożyć wniosek o ukaranie grzywną w tej sprawie, dokładnie opisując sytuację. I faktycznie, 27 października 2020 roku WSA w Gdańsku wymierzył "Wiośnie" kare grzywny w wysokości 2 tysięcy złotych.
Nie spowodowało to jednak przyspieszenia w sprawie skargi. Watchdog zapewnia, że regularnie przypominał się mailowo oraz za pomocą Messengera, lecz gdy półtora roku nie przyniosło przełomu, aktywistom zostało już tylko jedno narzędzie: złożenie zawiadomienia z art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej.
I to pismo zostało złożone we wtorek 23 marca.
"Tylko czy to poskutkuje? Cóż, czekamy na rozwój sytuacji i będziemy Was informować o dalszych jej losach. Wygląda na to, że na pełną jawność w Wiośnie przyjdzie nam jeszcze poczekać" – kończy swoją relację Watchdog.
Dodajmy, że Watchdog nie jest jedyna organizacją, która ma podejrzenia co do klarowności rozliczeń w "Wiośnie". W WP wielokrotnie pisaliśmy o niejasnościach.