UOKiK sprawdza, czy doszło do zmowy. Biedronka i Dino pod lupą. Przeszukano siedziby

Czy sieci Dino i Biedronka razem z firmami transportowymi umówiły się nielegalnie, że nie będą podbierać sobie kierowców? Prezes UOKiK wszczął w tej sprawie postępowanie wyjaśniające, a pracownicy Urzędu za zgodą sądu i w asyście Policji przeszukali siedziby firm.

 UOKiK podejrzewa, że przedsiębiorcy, którzy świadczyli usługi dla sieci Biedronka i Dino, mogli zawrzeć porozumienie
UOKiK podejrzewa, że przedsiębiorcy, którzy świadczyli usługi dla sieci Biedronka i Dino, mogli zawrzeć porozumienie
Źródło zdjęć: © GETTY | NurPhoto

Prezes UOKiK - po otrzymanym sygnale i przeprowadzonych analizach - wszczął postępowanie wyjaśniające. Sprawdza praktyki sieci handlowych Biedronka i Dino oraz firm przewozowych obsługujących tych przedsiębiorców.

W lutym i kwietniu za zgodą sądu i w asyście funkcjonariuszy Policji pracownicy UOKiK przeszukali siedziby spółek Jeronimo Martins Polska, Dino Polska oraz firm transportowych, i czym teraz poinformował Urząd. Trwa analiza zebranych materiałów.

Postępowanie wyjaśniające prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko konkretnym przedsiębiorcom. Jeśli zebrany materiał potwierdzi podejrzenia, Prezes Urzędu rozpocznie postępowanie antymonopolowe i postawi zarzuty konkretnym podmiotom.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak wyglądają kulisy branży stacji paliwowych? - Adam Sikorski w Biznes Klasie

Zmowy na rynku pracy? UOKiK bada sprawę

- Podejrzewamy, że przedsiębiorcy, którzy świadczyli usługi dla sieci Biedronka i Dino, mogli zawrzeć porozumienie, w myśl którego nie konkurowali pomiędzy sobą o pracowników. Sprawdzamy również, czy tego typu ustalenia mogły być koordynowane przez sieci handlowe. Skutkiem analizowanych praktyk byłby brak elastyczności zmiany pracy przez kierowców oraz ograniczenie tempa wzrostu ich płac - mówi Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

UOKiK informuje, że w efekcie ewentualnego porozumienia firmy transportowe mogły nie zatrudniać u siebie kierowców pracujących u innych uczestników podejrzewanej zmowy.

"Z kolei właściciele dyskontów mogli narzucać i egzekwować stosowanie się przez przewoźników do ustalonych zasad. Mogłoby to polegać na tym, że przedsiębiorca, którego pracownik odszedł z pracy bez porozumienia z nim, składał "blokadę" takiej osoby do sieci. Wówczas kierowca nie mógłby podjąć zatrudnienia u innego przewoźnika obsługującego dane centrum dystrybucyjne" - tłumaczy UOKiK.

Porozumienia o niekonkurowaniu o pracowników, czyli tzw. no-poaching agreements, oddziałują na najbardziej sensytywny element konkurencji cenowej pomiędzy pracodawcami - wysokość oferowanych pracownikom wynagrodzeń. Mogą prowadzić do tego, że pensje pracowników są niższe lub nie rosną w takim stopniu, jak w sytuacji, gdyby takiej zmowy nie było - dodaje Urząd.

Za udział w porozumieniu ograniczającym konkurencję grozi kara finansowa w wysokości do 10 proc. obrotu przedsiębiorcy. Menedżerom odpowiedzialnym za zawarcie zmowy grozi natomiast z kolei kara pieniężna w wysokości do 2 mln zł.

UOKiK przypomina, że takie zmowy są nielegalne.

Źródło artykułu:money.pl
firmaBiedronkadino

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (72)