Na początku tygodnia Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów poinformował o nałożeniu na właściciela biedronki ogromnej kary.
- Spółka Jeronimo Martins Polska stosowała nieuczciwy mechanizm arbitralnego zmniejszania kontrahentom wynagrodzenia za już zrealizowane dostawy. Co istotne, dodatkowe rabaty uzyskiwane od dostawców żywności nie miały przełożenia na niższe ceny produktów dla klientów sieci Biedronka - tak karę argumentował w poniedziałek rano prezes UOKiK Tomasz Chróstny.
Największe wrażenie robi wysokość nałożonej kary. To aż 723 mln zł. - Musiała być adekwatna do stopnia naruszenia przepisów prawa, uciążliwości praktyki oraz wysokości nieuczciwie uzyskanych korzyści przez portugalską sieć. Jeronimo Martins Polska w ciągu trzech zbadanych przez nas lat pozbawiła w ten sposób kontrahentów – głównie dostawców owoców i warzyw - kilkuset milionów złotych - komentował Chróstny.
W poniedziałek po południu sieć wydała oświadczenie. To samo, które w piątek trafiło na strony krajowych dzienników.
Uznaje w nim decyzję UOKiK za niesprawiedliwą, stronniczą i pozbawioną podstaw prawnych.
"Co więcej, UOKiK podjął tę decyzję nie przestrzegając należytych procedur prawnych, nawet nie wysłuchując dostawców. Największa liczba podmiotów objętych postępowaniem to dostawcy żywności przetworzonej. Wbrew temu, co ogłosił publicznie Prezes UOKiK, dostawcy owoców i warzyw są reprezentowani w tej sprawie w niewielkiej liczbie, a jeśli już – są to głównie importerzy" - czytamy w oświadczeniu.
Biedronka zapowiada, że zaskarży decyzję UOKiKu i będzie walczyć o jej zmianę w sądzie.