Sieć sklepów Biedronka po raz kolejny wprowadziła do swojej oferty testy szwajcarskiej firmy Primacovid. Produkt będzie dostępny już od piątku 19 marca w cenie 49,99 zł. W temacie wywołującej wiele kontrowersji ofercie zdążyło się wypowiedzieć wiele autorytetów medycznych.
Pytany przez Onet o testy lekarz Bartosz Fijałek komentuje, że choć testy na pewno będą chętnie kupowane, ich walor pełni przede wszystkim rolę dydaktyczną.
O "rozwagę i ostrożność" apeluje z kolei rzecznik resortu zdrowia, Wojciech Andrusiewicz. W jego ocenie dyskont nie jest miejscem, gdzie powinni udawać się ludzie chorzy.
- Jeżeli dziś w sklepach pojawią się ludzie chorzy, którzy nie będą polegać na testach PCR, to będziemy mieli ogniska zakażeń w dyskontach – stwierdził przed paroma dniami.
Biedronka wprowadza "kontrowersyjne" testy
Biedronka wprowadza testy po raz kolejny, ponieważ wprowadzona do sklepów poniedziałkowa partia wyprzedała się na pniu. Wyrób medyczny szwajcarskiej firmy reklamowany jest jako skuteczne narzędzie do wykrywania u badanej osoby przeciwciał IgG i IgM przeciwko SARS-CoV-2.
Biuro prasowe sieci Biedronka wskazuje, że test Primacovid to "test serologiczny" o dokładności ponad 98 proc.
"Widząc zainteresowanie kupujących i biorąc pod uwagę sytuację pandemiczną, doszliśmy do wniosku, że kolejna transza testów powinna jeszcze w tym tygodniu znaleźć się w placówkach naszej sieci" - argumentował za pośrednictwem komunikatu wprowadzenie produktu Piotr Konopko, dyrektor handlowy w sieci Biedronka.
Podobne produkty na polskim rynku wprowadziła także sieć Lidl, a tym samym szlakiem zamierza podążać również Carrefour. Do tej pory takie testy były dostępne w sieciowych sklepach u naszych zachodnich sąsiadów.
W rozmowie z WP dr Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych, podkreślił wyraźnie, żeby nie zapominać, że sam test nie stwierdza, że mamy koronawirusa.
- Trzeba o tym pamiętać, kupując test. To nie jest test sprawdzający kondycję zdrowotną bezpośrednio - wskazał.