Ponad 71 mln zł - tyle według cennikowych danych zarobiła jesienna edycja "Milionerów". Wiele wskazuje, że obecna edycja teleturnieju Huberta Urbańskiego przyniesie TVN jeszcze więcej milionów.
Ale nie tylko "Milionerzy", dawny hit TVN, powrócili do telewizji. Stacja sięgnęła również po reality show "Big Brother". Czy ten program też przyniesie firmie takie miliony? Patrząc po cennikach biura reklamy TVN - to raczej wątpliwe. O ile cena 30-sekundowego spotu reklamowego przy "Milionerach" potrafi kosztować ponad 46 tysięcy zł, to najdroższa reklama przy "Big Brotherze" kosztuje poniżej 30 tys. zł.
Reklamy przy "Wielkim Bracie" kosztują zazwyczaj 17 tys. zł - wynika z danych cennikowych biura reklamy TVN. Niektóre ceny mogą się wydawać natomiast bardzo atrakcyjne jak na rynek telewizyjny. Na przykład emisja reklamy o godz. 8:40 w środę kosztuje zaledwie ok. 1100 zł. Przy takich cennikach raczej trudno będzie zarabiać tyle milionów, ile przynoszą "Milionerzy".
Czemu zatem TVN tak nisko wycenia swój dawny hit? Na to pytanie odpowiedź wydaje się stosunkowo prosta. Nowy "Big Brother" będzie emitowany nie na głównej antenie TVN, ale na TVN7. Ten kanał był dotychczas znany przede wszystkim z emitowania powtórek z głównej anteny. Z tego też powodu ma znacznie mniejszą oglądalność niż "główny" TVN.
"Zaskakująca decyzja"
Ale pojawia się pytanie, czemu tak rozpoznawalny program pojawia się na TVN7, a nie na TVN? W końcu gdyby był emitowany w TVN, mógłby zarabiać znacznie więcej - może nawet tak, jak "Milionerzy"? Z biurem prasowym stacji nie udało nam się skontaktować. Więcej mówią jednak pracownicy domów mediowych.
- Przyznaję, to była zaskakująca decyzja. Jedyne wyjaśnienie jest chyba takie, że firma próbuje wzmocnić drugą antenę, czyli TVN7. Jeśli oglądalność tego kanału wzrośnie, to firma będzie mogła proponować znacznie lepsze pakiety reklamodawcom - słyszymy w jednym domu mediowym.
- TVN jest żywo zainteresowany podniesieniem udziałów w widowni TVN7. Od 2019 roku TVN Media (a więc biuro reklamy stacji) sprzedaje czas reklamowy w TVN i TVN7 w ramach jednego produktu: pakietu TVN Max. Siłą rzeczy powiększenie udziału w widowni w TVN7 spowoduje wzrost zasobów całego produktu, co bezpośrednio wpłynie na wzrost wpływu z reklam (o ile oczywiście popyt utrzyma się na spodziewanym poziomie). Wzmacnianie mniejszych anten spoza głównej grupy jest trendem rynkowym - tłumaczy Katarzyna Baczyńska, TV director w domu mediowym Codemedia.
- Mogę powiedzieć trochę ironicznie, że TVN chce być nieco jak telewizja publiczna. W końcu w TVP mamy mocną zarówno "jedynkę", jak i "dwójkę". Zapewne TVN chce zrobić coś podobnego - i "Wielki Brat" może w tym bardzo pomóc - mówi nam pracownik innego domu mediowego. Zwraca też uwagę, że stacja do show zaangażowała swoje największe gwiazdy, na przykład Agnieszkę Woźniak-Starak.
Podobnego zdania jest zresztą Andrzej Sołtysik, dziennikarz, który prowadził dwie edycje "Big Brothera". - Oczywiście nie mam tu żadnej wiedzy, ale wydaje mi się, że TVN chce wzmocnić TVN7. To byłoby logiczne. I szczerze mówiąc, uważam to za bardzo dobrą decyzję - mówi w rozmowie z money.pl.
Czy więc mniejszy brat stacji TVN może awansować dzięki "Wielkiemu Bratu" do telewizyjnej ekstraklasy? Pierwsze dane sugerują, że tak. Mało tego, TVN7 może zagrozić też większej antenie.
Z danych serwisu Wirtualne Media wynika, że pierwszy odcinek reaktywowanego show oglądało średnio 2,23 mln widzów. Tym samym TVN7 ustąpił w tym paśmie tylko TVP1, ale pokonał pod względem oglądalności "duży" TVN.
- Interakcja z widzami która 18 lat temu nie była możliwa dzisiaj będzie stanowić szalenie istotny element programu. Prawda jest taka, że niemal wszystkie formaty to zmodyfikowana forma czegoś, co już w telewizji było. Dlaczego? Bo było prawie wszystko. Proponowanie widzom czegoś całkowicie nowego bez przekroczenia granicy dobrego smaku jest po prostu szalenie trudne. Reasumując – tak, Big Brother ma szanse się obronić - komentuje pierwsze wyniki Katarzyna Baczyńska z Codemedia.
- Jest pewne ryzyko, że TVN i TVN7 będą się nieco kanibalizować. Ale TVN zawsze lubił ryzyko. W końcu emisja pierwszego "Big Brothera" w 2001 r. też była ryzykowna. Program był krytykowany z każdej strony za to, że pozwala na bezwstydną inwigilację - słyszymy od rozmówcy z dużego domu mediowego.
Andrzej Sołtysik mówi, że będzie się z uwagą przyglądał reaktywowanemu show. - Jestem autentycznie ciekawy tego, jak wypadnie. W końcu od emisji pierwszych edycji zmieniło się wszystko - i kultura, i technologia. Ale jestem pewien, że ten format sobie poradzi i dziś. Bo to już telewizyjna klasyka - mówi nam dziennikarz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl