Zamek w Stobnicy (wsi leżącej ok. 60 km na północ od Poznania) to jedna z najbardziej kontrowersyjnych nieruchomości ostatnich lat. Gigant położony na sztucznej wyspie o długości ok. 300 metrów, liczący sobie 18 kondygnacji, stylizowany na średniowieczny zamek, wyróżnia się rozmachem. Ale nie tylko tym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Budowa trwa pomimo postępowań. Interes kwitnie
W 2020 roku Prokuratura Okręgowa w Poznaniu skierowała akt oskarżenia przeciwko sześciorgu osobom mającym związek z inwestycją. Jedni usłyszeli zarzuty poświadczenia nieprawdy w dokumentacji, inni przyjęcia korzyści majątkowej lub nadużycia uprawnień. Dwa lata później sąd umorzył postępowanie wobec trzech z sześciu oskarżonych. Sprawa wobec pozostałych jest w toku.
Zamek w Stobnicy nie jest ukończony, co mieliśmy okazję sprawdzić na własne oczy. Tymczasem wokół inwestycji wyrosła nowa atrakcja. Na teren zamku dostać się nie można, ale idąc "ścieżką edukacyjną" można zwiedzić bezpośrednie okolice obiektu i podejść pod jego bramy. Koszt? Od 30 do 50 zł za 1,5-godzinny spacer.
Za ścieżką stoi spółka Atestilo A38, zlokalizowana w podpoznańskich Złotnikach. Całość jest zorganizowana profesjonalnie. W wydzielonym miejscu, ok. kilometra od zamku, znajduje się parking. Wejście na teren prowadzi przez niewielki sklepik. W środku można kupić pamiątki z logotypem Stobnicy, przekąski i ciepłe napoje. Jest też punkt weryfikacji zakupionych biletów.
Rezerwacja jest możliwa za pośrednictwem strony internetowej – wybrać można dzień oraz godzinę zwiedzania. Zwiedzający dostają ulotkę z mapą, można też pobrać plik z audioprzewodnikiem. Firma, która stoi za ścieżką, zarabia też w inny sposób. Za pluszaka, świecznik, pocztówkę i inne gadżety związane z zamkiem trzeba zapłacić od kilku do kilkudziesięciu złotych.
"Ścieżka edukacyjna" zaczyna się od drewnianego szlaku biegnącego między drzewami. Po krótkim spacerze można zobaczyć to, co dla niektórych jest największą atrakcją okolicy, czyli niemal ukończony zamek.
O tym, że prace przy nim wciąż trwają, można przekonać się jedynie podchodząc pod samą bramę. W środku uwijają się robotnicy. Zdjęć z dziedzińca zamku wykonywać już jednak nie można, o czym przypomina stojący w pobliżu ochroniarz.
Czym będzie kontrowersyjna inwestycja?
Przeznaczenie budynku nie jest oficjalnie potwierdzone. Spółka D.J.T., która stoi za budową, konsekwentnie odmawia mediom komentarza. A te spekulują, że w środku znajduje się m.in. 50 luksusowych apartamentów. Czy będą przeznaczone na sprzedaż, albo wynajem? Tego oficjalnie nie wiadomo.
Nie ma też jasności, czy obiekt będzie można wynająć, czy znajdzie się w nim restauracja. Całkiem prawdopodobne, że tak jednak będzie. Media donoszą o budowanym lądowisku dla śmigłowców i wydzielonym terenie dla łowiectwa. Wiele wskazuje więc na to, że zamek w Stobnicy przygotowuje się na przybycie gości.
"Nie stać pana"
O tym, co będzie w Zamku, próbowaliśmy się dowiedzieć na miejscu. Od zwiedzających, mieszkańców okolic i innych osób.
– To chyba chodzi o to, żeby zamek pozostał tajemnicą – uważa jedna z kobiet.
Napotkany na szlaku mężczyzna mówi, że nie wyobraża sobie, by tak wyjątkowe miejsce nie było dostępne dla turystów. – Jestem przekonany, że będzie tu można wynająć pokój. Pytanie tylko, za ile – stwierdza.
A będę mógł tu wyprawić wesele? – pyta mężczyzna wnoszących coś robotników. – Nie stać pana – żartuje jeden z nich.
Próbowaliśmy ustalić, czy w zamku już ktoś mieszka. – Tak, mieszka – słyszymy od mieszkanki okolicy. Szczegóły? – Nie mogę o tym mówić – stwierdza kobieta.
Co dalej z zamkiem w Stobnicy?
Inwestycja jest na takim etapie i ma tak dużą skalę, że trudno sobie wyobrazić, by nie została ukończona.
W 2021 r. Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego unieważnił pozwolenie na budowę obiektu. Decyzję tę uchylił później Wojewódzki Sąd Administracyjny. Na co z kolei prokuratura złożyła zażalenie do Naczelnego Sądu Administracyjnego. I ta sprawa nie doczekała się zakończenia. Wiele wskazuje na to, że zanim się poznamy ostateczny wyrok, inwestycja, która ma naprawdę wyjątkowo dużą skalę, będzie już w pełni ukończona.
Według nieoficjalnych doniesień mediów ostateczne oddanie do użytku zamku może nastąpić jeszcze w tym roku.
Głównym zarzutem wobec obiektu jest ten, że budowano go wbrew przepisom dotyczącym Obszaru Specjalnej Ochrony Ptaków w ramach sieci Natura 2000. To teren Puszczy Noteckiej. Wcześniej były tu stawy. To właśnie na nich usypano sztuczną wyspę, na której dziś stoi olbrzymia budowla.
– Ta inwestycja w żaden sposób nie szkodzi przyrodzie. Wręcz przeciwnie. Dba się tu o każde drzewko, inwestorzy dokonali sporych nasadzeń. Nic się złego nie dzieje, że tu jest taka inwestycja – ocenia w rozmowie z money.pl mieszkaniec wsi.
Paweł Nowak, ojciec braci Dymitra i Tymoteusza, którzy stoją za spółką D.J.T., wszedł w posiadanie tych gruntów już w roku 2005. To, że rodzina postanowiła w końcu coś zrobić ze swoją własnością, nikogo w okolicy nie dziwi. Wątpliwości w tej kwestii wciąż jednak pozostają. Budowa tak rozległego obiektu może mieć poważne, negatywne konsekwencje dla środowiska naturalnego.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl