Warunkową decyzję o przejęciu przez PKN Orlen kontroli nad Grupą Lotos wydała Komisja Europejska.
Warunki KE obejmowały m.in.: pozbycie się części stacji Lotosu na rzecz Węgrów z MOL i Saudyjczyków z Saudi Aramco, którzy mają kupić 30 proc. udziałów w Rafinerii Gdańskiej oraz sprzedaż Lotos Terminale spółce Unimot Investments.
MOL ma kupić 417 stacji Lotosu, a Orlen od Węgrów 144 stacji paliw na Węgrzech oraz 41 stacji na Słowacji. Orlen odmówił Wirtualnej Polsce podania dokładnych lokalizacji sprzedawanych stacji.
W ubiegłym tygodniu, akceptując warunki Komisji Europejskiej, zgodę na połączenie Orlenu z Lotosem wyrazili akcjonariusze obu tych giełdowych spółek. Połączenie PKN Orlen z Grupą Lotos zostało zarejestrowane w 1 sierpnia. Od tego dnia firmy stanowią jeden organizm.
Gdyby na świętowanie do Warszawy chciał przylecieć Zsolt Hernádi, prezes węgierskiego koncernu, prosto z lotniska trafiłby do aresztu.
Chorwackie interesy MOL
Początek tej historii sięga 2003 r., gdy MOL nabył 25 proc. akcji w chorwackim koncernie naftowym INA. Hernádi był już wtedy od dwóch lat dyrektorem generalnym MOL. Do firmy trafił w 1999 r., za czasów pierwszych rządów Viktora Orbána.
Jak pisał w "Dzienniku Gazecie Prawnej" Dominik Héjj, Hernádi należy do najbliższego kręgu zaufanych premiera Orbána i jest uważany za niezatapialnego. Ze stanowiska nie został usunięty nawet wtedy, gdy Orbán stracił władzę w latach 2002-2010.
W 2008 r. MOL zwiększył swoje udziały w chorwackiej INIE do 45 proc., a rok później do ponad 47 proc. I właśnie przy okazji tych transakcji - według chorwackiego wymiaru sprawiedliwości - miało dojść do korupcji. Chodzi o to, że Zsolt Hernádi miał w latach 2008-2009 przekazać ówczesnemu premierowi Chorwacji Ivo Sanaderowi łapówki o łącznej wartości 10 mln euro. Pieniądze miały trafić z Węgier do Chorwacji poprzez zawarcie fikcyjnych umów na doradztwo dla podstawionych firm.
Chorwackie śledztwo ruszyło w 2011 r. Dwa lata później Chorwaci wystąpili o Europejski Nakaz Aresztowania (ENA). Niezależnie od tego swoje postępowanie w sprawie sprzedaży INY nieśpiesznie prowadzili Węgrzy. W maju 2014 r. sąd w Budapeszcie zajął się szefem MOL i ciążącymi na nim zarzutami o oszustwa i defraudacje. Przy okazji tego procesu o Hernádim usłyszeli Polacy.
Prezes Krawiec w głębokim szoku
W 2014 r. tygodnik Wprost opublikował jedną z taśm nagranych w restauracji "Sowa i Przyjaciele". Jacek Krawiec, ówczesny prezes Orlenu w rozmowie z ministrem skarbu Włodzimierzem Karpińskim opowiadał o swojej wizycie w Budapeszcie. MOL zaoferował wtedy udziały w chorwackiej INIE zarówno Orlenowi, jak i Rosjanom z Rosnieftu. Do sprzedaży nie doszło, ale Krawiec miał okazję z pierwszej ręki poznać problemy Zsolta Hernádiego.
Krawiec musiał pojechać na Węgry, bo Hernádi był już ścigany przez Chorwatów i opuszczenie kraju groziłoby trafieniem do aresztu w Zagrzebiu. Prezes Orlenu był zszokowany tym, co usłyszał od szefa MOL. Hernádi mimo wiszącego nad nim wyroku był wyjątkowo spokojny.
"(...) mówię do niego, ty, a ile ty lat dostaniesz. I on taki uśmiechnięty, wyluzowany (...) Ja mówię (…) na Węgrzech będzie ta sprawa? On mówi: no tak. Ja mówię, no wiesz, ale to potrwa dwa, trzy lata. On mówi: nie, w kwietniu będzie wyrok. I siedzi obok niego taki dyrektor od spraw prawnych, taki bardzo zaufany gość (...). I on z takim uśmiechem mówi: Abel, powiedz Jackowi, kto mnie będzie oskarżał w tym procesie na Węgrzech. A Abel mówi: moja żona. Kumacie? Wyobrażacie sobie taką sytuację. Żona jest prokuratorem oskarżającym, wyrok uniewinniający, wszystko załatwione. Wyobrażacie sobie, że to jest u nas? (...) Kur…, jak my się różnimy od takich Węgier" - skwitował w 2014 r. Jacek Krawiec.
Hernádi pomylił się tylko o miesiąc. Uniewinniający go wyrok zapadł nie w kwietniu, a w maju 2014 r. Dla węgierskiego wyroku sprawiedliwości kończył on sprawę. Gdy w 2018 r. Europejski Trybunał Sprawiedliwości podtrzymał wniosek Chorwacji o wydanie ENA, sąd w Budapeszcie znowu pochylił się nad sprawą szefa MOL.
Jak opisywał w "DGP" Dominik Héjj, rozprawa trwała 5 minut, a węgierski sąd odmówił wydania prezesa MOL Chorwatom, nazywając Hernádiego wolnym człowiekiem.
Uparci Chorwaci nie odpuszczają Węgrowi
Na Chorwatach nie zrobiło to wrażenia. Pod koniec grudnia 2019 r. sąd w Zagrzebiu orzekł, że Hernádi jest winny korupcji. Szef MOL został skazany zaocznie na dwa lata więzienia. Premier Chorwacji Ivo Sanader został skazany na sześć lat bezwzględnego więzienia.
W 2016 r. ówczesny premier Chorwacji Andrej Plenkovic zadeklarował chęć odkupu akcji od MOL. Bezskutecznie. Jak relacjonował Dominik Héjj w INA panuje dualizm władzy - częścią firmy zarządza rząd w Zagrzebiu, drugą menedżerowie w Budapeszcie. Chorwaci zarzucali Węgrom, że ci blokują strategiczny rozwój spółki.
Gdy w styczniu tego roku Daniel Obajtek w towarzystwie Jacka Sasina ogłaszał podczas konferencji, że część Lotosu przejmą Saudyjczycy oraz Węgrzy, Zsolt Hernádiego nie było w Warszawie.
Postanowiliśmy sprawdzić, czy gdyby szef Orlenu postanowił teraz uroczyście świętować przyklepanie fuzji Orlenu z Lotosem, przy udziale Saudi Aramco i MOL, to czy szef tego ostatniego mógłby bezpiecznie przyjechać do Polski.
Sędzia Irena Kvaternik z Sądu Okręgowego w Zagrzebiu nie ma wątpliwości.
"Oskarżony Zsolt Hernádi został skazany na dwa lata więzienia w sprawie INA-MOL. W celu wykonania kary pozbawienia wolności Sąd Okręgowy w Zagrzebiu wydał Europejski Nakaz Aresztowania" - przekazała nam w mailu z 21 lipca sędzia Kvaternik. I dodała, że nakaz wciąż obowiązuje.
Zapytaliśmy Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, Ministerstwo Aktywów Państwowych oraz PKN Orlen, czy w momencie zawierania umów z firmą MOL dotyczących Lotosu wiedzieli, że prezes tej firmy Zsolt Hernádi został skazany za korumpowanie premiera Chorwacji i jest w związku z tym poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania.
Premier Mateusz Morawiecki ani jego pracownicy nie odpowiedzieli na nasze pytania od 19 lipca.
Z kolei ministerstwo Jacka Sasina przekazało nam, że "wiodącą rolę w procesie konsolidacji spółek paliwowych pełni PKN ORLEN S.A., który był wnioskodawcą do organu antymonopolowego (Komisji Europejskiej, która m.in. zatwierdziła umowy i partnerów do wykonania środków zaradczych) w zakresie połączenia z GRUPĄ LOTOS S.A. Tym samym właściwym do udzielenia odpowiedzi na pytania jest Zarząd PKN ORLEN S.A".
Wywołany do tablicy PKN Orlen w długiej odpowiedzi poinformował nas m.in., że "fuzja to złożony i trudny proces. Negocjacje prowadzone przez PKN ORLEN z partnerami nie były łatwe".
A odpowiadając na pytania o wyrok dla Hernádiego "informujemy, że nie odnosimy się do spekulacji medialnych i możemy opierać się wyłącznie na oficjalnych informacjach".
W dalszej części odpowiedzi Biuro Prasowe Orlenu informuje, że "zarzuty domniemanej korupcji, o którą był oskarżany prezes Zsolt Hernádi, zostały odrzucone przez Międzynarodowe Centrum Rozstrzygania Sporów Inwestycyjnych (ICSID, International Centre for Settlement of Investment Disputes), które działa przy Banku Światowym i posiada siedzibę w Waszyngtonie. Trzyosobowy panel trybunału ICSID jednogłośnie uznał, że zarzuty Chorwacji dotyczące przekupstwa, o które INA oskarżyła Grupę MOL po przejęciu udziałów w chorwackiej spółce energetycznej, były bezpodstawne. Werdykt międzynarodowego trybunału w Waszyngtonie oznacza, że prezes i dyrektor generalny MOL Zsolt Hernádi jest niewinny".
Dalej w odpowiedzi przesłanej przez Orlen czytamy: "Podczas procesu amerykańskiego, który trwał od 2013 roku, przeprowadzono pełne postępowanie dowodowe. Przesłuchano kilkudziesięciu świadków i zbadano dziesiątki tysięcy stron dokumentów. Na podstawie tych zeznań i dokumentów sąd podjął jednomyślną decyzję, że do korupcji nie doszło. Trzeba pamiętać, że Chorwacja jest sygnatariuszem międzynarodowego traktatu, który ustanowił ICSID. Zgodnie ze zobowiązaniami wynikającymi z prawa międzynarodowego i prawa chorwackiego Chorwacja jest zobowiązana do respektowania orzeczeń arbitrów tak, jakby były to orzeczenia sądów najwyższych w Chorwacji".
Sęk w tym, że Orlen, zapewniając o niewinności Hernádiego, powołuje się na trybunał rozpatrujący spory między inwestorami a importerami kapitału, którego rozstrzygnięcie nijak się ma do wyroku sądu karnego w Zagrzebiu.
- Postępowanie karne w państwie inwestycji oraz spór arbitrażowy podlegają innemu reżimowi prawnemu. Sąd arbitrażowy orzekał wyłącznie o naruszeniu przez Chorwację Traktatu Karty Energetycznej, stosując prawo międzynarodowe publiczne, natomiast sąd w Zagrzebiu stosował krajowe prawo karne. Co do zasady, sądy międzynarodowe nie mają kompetencji, by ingerować w krajowe postępowanie karne, o ile samo to postępowanie nie stanowi naruszenia prawa międzynarodowego, np. gdy jest rażąco nierzetelne - tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską Marek Jeżewski, szef praktyki rozwiązywania sporów w kancelarii Kochański & Partners.
W sprawie prezesa nic się nie zmieniło
Dla pewności, wystąpiliśmy do sądu w Zagrzebiu z prośbą o komentarz do stanowiska MOL, w którym spółka zapewnia, że jej prezes został oczyszczony z zarzutu korupcji.
Rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w stolicy Chorwacji nie zostawia złudzeń wobec kary dla Zsolta Hernádiego:
"Zsolt Hernádi został prawomocnie skazany na dwa lata więzienia i w tej chwili wyrok ten jest prawomocny. Złożył skargę do Trybunału Konstytucyjnego Republiki Chorwacji, która według przewidywań może zostać rozpatrzona jesienią tego roku. Nadal obowiązuje wobec niego międzynarodowy nakaz aresztowania i Europejski Nakaz Aresztowania" - czytamy w mailu przesłanym przez Krešimira Devčića w poniedziałek.
Szymon Jadczak, dziennikarz Wirtualnej Polski