Program 1000 plus zapowiedziała w programie "Money. To się liczy" wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz. Choć bony turystyczne trafią do pracowników, to mają być pomocą dla branży turystycznej, która mocno ucierpiała przez kryzys wywołany trwającą pandemią koronawirusa.
Ze słów wicepremier wynika, że o bony na wakacje będą mogli ubiegać się wszyscy Polacy, którzy są zatrudnieni na umowę o pracę i zarabiają poniżej średniej krajowej (5,2 tys. złotych brutto). Rząd szacuje, że nowy program obejmie ok. 7 mln obywateli.
A co na to sami Polacy? Z badania zleconego przez Wirtualną Polskę oraz money.pl wynika, że 53 proc. z nas popiera pomysł bonów turystycznych. Zdecydowaną aprobatę wyraził niemal co czwarty badany.
Przeciwnych wprowadzeniu programu 1000 plus jest 32 proc. ankietowanych. Zdecydowany sprzeciw wyraża więcej niż co szósty. Natomiast 15 proc. nie ma zdania w tej kwestii.
Poparcie dla bonów turystycznych jest uwarunkowane sympatiami politycznymi, o ile bowiem nowy pomysł rządu popiera aż dwie trzecie wyborców Prawa i Sprawiedliwości, to zarazem ciepłe uczucia wobec niego ma 42 proc. głosujących na Koalicję Obywatelską. Sprzeciw wobec 1000 plus wyraziło z kolei 46 proc. zwolenników KO i tylko 19 proc. popierających partię rządzącą.
Zgodność wśród Polaków panuje również w kwestii, gdzie bon turystyczny powinien być wykorzystany. 65 proc. z nas zgadza się, że dodatkowy tysiąc w postaci bonu powinniśmy wykorzystać wyłącznie w polskich miejscowościach wypoczynkowych.
Więcej niż co piąty chciałby mieć możliwość wykorzystania tych pieniędzy nie tylko w Polsce, ale również za granicą. Swojego zdania nie potrafiło wyrazić 14 proc. badanych.
Wieści o nowym bonie turystycznym szybko się rozchodzą wśród Polaków - o programie słyszało bowiem 72 proc. zapytanych. Co ciekawe, większą świadomość przejawiają wyborcy KO, gdyż spośród nich o 1000 plus wie 79 proc. badanych, w porównaniu do 69 proc. zwolenników PiS.
Nowe bony turystyczne o wartości 1 tys. złotych będą nieopodatkowane, co z kolei potwierdził w programie "Newsrooom WP" wiceminister rozwoju Andrzej Gut-Mostowy.
Jednak 1000+ nie obejmie wszystkich. Smakiem będą musieli się obejść m.in. pracownicy zatrudnieni na tzw. umowach śmieciowych, a także właściciele firm - nawet w przypadku, gdy mówimy o firmach jednoosobowych. Bon nie będzie przysługiwać także tym, których pensja jest wyższa niż średnia krajowa.
Poza tym udział w programie jest dobrowolny. Oznacza to, że pracodawca sam zdecyduje, czy chce przekazać swoim pracownikom bony turystyczne i dorzucić się do nich z własnych środków. Rządowy pomysł bowiem zakłada, że na 1 tys. złotych na bonie 900 złotych da państwo, a 100 złotych przedsiębiorcy. W przyszłych latach te proporcje mają się zmieniać. Ekonomista Marek Zuber w rozmowie z money.pl ocenił, że fakt, iż przedsiębiorca musi dołożyć pieniądze z własnej kieszeni, może być czynnikiem hamującym program.
- To jest ten słaby element programu. Mamy programy wsparcia przedsiębiorstw, ale musimy pamiętać o tym, że to wsparcie nie jest równoważne z sytuacją firm w przypadku, gdyby nie było koronawirusa. Musimy założyć, że zdecydowana większość firm w Polsce jest w gorszej sytuacji, a część w bardzo trudnej sytuacji - szczególnie te, których przychody spadły dramatycznie w wyniku zamrożenia gospodarki - ocenił Marek Zuber.
Łącznie program ma pochłonąć 7 mld złotych z budżetu państwa. Wicepremier Emilewicz w naszym studiu wytłumaczyła, że w następnych latach udział państwa w tym programie będzie się zmniejszać.
Badanie w panelu Ariadna zostało przygotowane w dniach 15-18 maja na próbie 1062 osób w wieku od 18 lat wzwyż metodą CAWI.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl