Władze, wprowadzając bon turystyczny, czyli 500 zł na wakacje wypłacane na każde dziecko, mówią o kole ratunkowym dla branży turystycznej. Ustawa zakłada transfer 3,5 mld zł, ale tylko do firm zajmujących się turystyką krajową. Jak czytamy w "Rzeczpospolitej", to zaledwie jedna dziesiąta rynku.
Zarówno prezes Polskiej Organizacji Turystycznej, która ma prowadzić listę przedsiębiorców uprawnionych do przyjmowania bonu, jak i prezes Polskiej Izby Turystycznej, zachwalają pomysł wakacyjnego dodatku.
Pomysł docenia też część firm z branży, ale są i takie, które zapowiadają pozew zbiorowy z żądaniem 141 mln zł odszkodowania za utracone przychody.
Co prawda, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, na bonie będą mogli zarobić także agenci, czyli 3,8 tys. firm, które sprzedają klientom wycieczki organizowane przez touroperatorów. Z kolei ci ostatni już zareagowali na zamknięte granice i przedstawili ostatnio bardzo dużo ofert krajowych.
Jednak wakacyjny bon branży turystycznej nie uzdrowi. Zyska turystyka krajowa, ale większość firm nadal będzie miała problemy, bo wyjazdy krajowe to - według szacunków Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystycznych (OSAT) - zaledwie jedna dziesiąta rynku turystycznego w Polsce.
Czytaj także: Estoński CIT. Minister finansów zdradza szczegóły
- Dzisiaj turystyka krajowa jest bardzo małą częścią całej turystyki, a główną częścią działalności agentów jest turystyka wyjazdowa - powiedział "Rzeczpospolitej" Marek Kamieński, członek zarządu OSAT.
Jak dodał, sprzedaż zagranicznych wycieczek od marca do czerwca jest praktycznie zerowa, sezon wiosenny po prostu się nie odbył. Jego zdaniem, otwarcie granic i zniesienie limitu lotów od lipca daje promyk nadziei, że klienci pojawią się w biurach, ale będzie to jedynie namiastka normalnego sezonu.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl