Bonem turystycznym można opłacić rezerwację w hotelu. Można też z góry zapłacić za cały pobyt. Jeśli jednak klient będzie chciał reklamować usługę, to nie wiadomo komu w takiej sytuacji zwrócić pieniądze.
– Ustawa jest lakoniczna i pisana szybko. Nic więc dziwnego, że są problemy z jej interpretacją. Nie jest np. jasne, kto otrzyma zwrot za niewypełnioną usługę hotelarską po potrąceniu kosztów rezerwacji. Ustawa nie reguluje też, co powinien zrobić usługodawca, który źle wywiązał się z umowy. Nie wiadomo, do kogo trafią środki po wszczęciu procedury reklamacyjnej – do niezadowolonego klienta czy do POT. Są też wątpliwości, czy bon można odsprzedać – wylicza w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Piotr Cybula, radca pracy specjalizujący się w prawie turystycznym.
Jak podaje dziennik, odpowiedzi na pytania o zwrot pieniędzy nie udziela też Polska Oranizacja Turystyczna, która odsyła dziennikarzy do resortu rozwoju.
– POT nie ponosi odpowiedzialności za usługi przedsiębiorcy turystycznego lub organizacji pożytku publicznego. Rodzic ma prawo do reklamowania usługi turystycznej, ale to, czy reklamacja zostanie uznana, zależy od przedsiębiorcy – mówi "Rzeczpospolitej" Grzegorz Cendrowski, rzecznik prasowy POT.
Hotelarze mają też problem ze zwrotami opłat za rezerwację. W wielu obiektach rezygnacja z rezerwacji jest możliwa po potrąceni pewnej części kwoty. Na jakie konto i w jakiej formie dokonać zwrotu? Tego przedsiębiorcy nie wiedzą.
– Znaków zapytania jest dużo. Bon to pozytywna, acz niedopracowana inicjatywa. Liczę na reakcje i wyjaśnienia Polskiej Organizacji Turystycznej – mówi "Rzeczpospolitej" Marek Łuczyński, prezes zarządu Polskiej Izby Hotelarstwa.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl