Bon wakacyjny 500 zł na każde dziecko – to najnowsze, przysposobione dziecko prezydenta Andrzeja Dudy. Idea bonu narodziła się bowiem wiele miesiącu temu w Ministerstwie Rozwoju. Nowe ustalenia – według zapewnień premier Jadwigi Emilewicz – mają zostać podane jeszcze w tym tygodniu. Dwa dni temu podczas wideospotkania z branżą turystyczną minister Emilewicz uchyliła jednak rąbka tajemnicy.
Jednym z dwóch wykonawców programu – poza Zakładem Ubezpieczeń Społecznych - będzie Polska Organizacja Turystyczna. To tam powstanie lista podmiotów turystycznych uprawnionych do realizowania świadczeń wakacyjnych. POT będzie również rozpatrywał ewentualne skargi na usługi opłacone z publicznych pieniędzy.
Do kogo popłyną pieniądze?
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie u źródła, pomysł jest taki, że POT opracuje specjalny formularz dla chętnych do udziału w programie, który następnie zawiśnie na stronie ZUS. Zakład dokona wstępnej weryfikacji czy firma ma właściwe PKD wpisane w działalności i czy nie jest zawieszona.
Gospodarstwa agroturystyczne, które nie muszą rejestrować działalności gospodarczej, będą musiały samodzielnie założyć swój profil w systemie ZUS-u. POT będzie kontrolował, czy dany podmiot świadczący usługi działa legalnie i jest wpisany do odpowiedniego rejestru samorządowego. Ma to zapobiec transferowi środków do tzw. szarej strefy.
Ustawa, nad którą intensywnie pracuje obecnie Ministerstwo Rozwoju i Kancelaria Prezydenta, ma przejść przez Sejm i Senat lotem błyskawicy. Optymistyczny scenariusz zakłada, że dystrybucja środków mogłaby się rozpocząć już w lipcu. Jak dowiaduje się money.pl, warunek jest jeden: wybory musi wygrać obecny prezydent, inaczej programu może nie być wcale.
Branża podzielona
A jak oceniają program ci, którzy będą jego beneficjentami? - Branża turystyczna cieszy się z każdej dodatkowej pomocy państwa - podkreśla Marcin Mączyński, wiceprezes Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego i dodaje, że wakacje nawet bez bonu sprzedają się coraz lepiej. Zauważa jednak, że branża z mieszanymi uczuciami podchodzi do najnowszych zmian w zapowiadanym projekcie. Mączyński podkreśla, że z programu może skorzystać niewiele ponad 10 proc. hoteli, które są wyspecjalizowane w przyjmowaniu rodzin z dziećmi.
Najgorsza sytuacja jest w tych hotelach, które utrzymywały się z przyjmowania turystów zagranicznych (praktycznie cały pas przygraniczny oraz Kraków czy Gdańsk) oraz z organizowania imprez firmowych. - W pierwotnej wersji bony miały wynosić po tysiąc złotych i trafić do szerszego grona odbiorców, ale jest, jak jest – mówi Mączyński.
Słowa prezesa Mączyńskiego potwierdzają też hotelarze. Część ośrodków, szczególnie położonych nad naszym morzem, ma już dość wysokie obłożenie. Bon nie wpłynie więc znacząco na poprawę ich sytuacji, bo ta i bez pomocy jest już stabilna.
- Nie uważamy, aby bon 500+ dla dzieci na wakacje znacząco wpłynął na obłożenie w naszym obiekcie i tak notujemy zwiększone zainteresowanie naszymi usługami w sezonie wakacyjnym – ocenia Anna Bonder z Doliny Charlotty, kompleksu wypoczynkowego w Strzelinku k. Słupska. Hotel ma już ponad połowę miejsc zajętych na lipiec i sierpień, a nowych rezerwacji wciąż przybywa. Doba hotelowa w pokoju 2-osobowym z wyżywieniem i dostępem do wszystkich atrakcji sportowych oraz animacji dla dzieci wynosi 500 zł. Bon pokryłby zatem jeden dzień pobytu.
Również Maciej Pająk, współwłaściciel biura turystycznego "Poszukiwacze Przygód" z Gdańska, który organizuje kolonie i obozy dla dzieci, podkreśla, że odkąd rząd ogłosił możliwość zorganizowania w tym roku letnich imprez, nie martwi się już o dochody. Rezerwacji na lato ma już o 30 proc. więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego.
Ze względu na długie zamrożenie turystyki, rodzice dopiero teraz zgłaszają dzieci do udziału w zorganizowanym wypoczynku. - Bardziej niż ten bon branży potrzebne są szybkie decyzje rządu i klarowny plan działania dotyczący funkcjonowania całej branży. Czekamy wciąż na nowe wytyczne sanepidu i poluzowanie reżimu sanitarnego. Jeśli natomiast mają się pojawić jakieś dodatkowe obostrzenia dotyczące przyjmowania dzieci z obszarów o podniesionej liczbie zakażeń, to też chcielibyśmy to wiedzieć już teraz – podkreśla Maciej Pająk.
Z kolei Izabela Głowacka z kompleksu wypoczynkowego Verde Montana z Kudowy Zdroju, gdzie obłożenie rezerwacjami rodzinnymi na wakacje wynosi na razie tylko 20-25 proc., uważa, że program może być dla nich szansą na wyjście z finansowego dołka. Jej hotel specjalizuje się w pobytach rodzinnych.
A co jeśli program wejdzie zbyt późno, by dzieci mogły z niego skorzystać przed rozpoczęciem nowego roku szkolonego? – pytamy. - Bon ma być ważny przez cały 2021 r. Poza tym liczymy na rodzinne wyjazdy w długie weekendy i ferie zimowe. Działamy cały rok – informuje specjalistka od marketingu.
Wygranymi będą małe ośrodki
Przemysław Wróbel z portalu Dzieciochatki.pl, który dedykowany jest turystyce dziecięcej, nie ma wątpliwości, że hotele będą musiały ustawić się na końcu długiej kolejki beneficjentów programu. Bezkonkurencyjne w tym roku są samodzielne domki wypoczynkowe oraz apartamenty do wynajęcia.
- Im większe odludzie, tym lepiej. I na te ośrodki bon 500+ nie wpłynie zupełnie, gdyż mamy sygnały od wielu ośrodków o 100-procentowym zajęciu miejsc noclegowych. Oczywiście, dla rodzinnego budżetu będzie lżej, gdy rodzice zapłacą za wyjazd częściowo bonem - przyznaje Przemysław Wróbel.
Dodaje, że najczęściej rodzice pytają o pobyty nad morzem i nad jeziorami. Nie brakuje też chętnych do spędzenia wakacji w gospodarstwach agroturystycznych, najlepiej ze zwierzętami.
Zdaniem Wróbla bon będzie miał wpływ przede wszystkim na tych rodziców, którzy powstrzymywali się z wyjazdami ze względu na trudną sytuację finansową. Ci, którzy boją się zakażeń COVID-19 i tak nie wyjadą z dziećmi tego lata nawet z rządową dopłatą.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl