Gdyby wierzyć danym Google Trends, to zaostrzenie taryfikatora punktów karnych i mandatów w ostatnich 12 miesiącach, zbiega się w czasie ze wzrostem zainteresowania kamerkami samochodowymi w Polsce. Widać to wyraźnie na wykresie, który zamieściliśmy poniżej. Tę obserwację potwierdzają dane z rynku. - W tym roku sprzedaż tego typu urządzeń wzrosła o 50 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym, wliczając tzw. asystentów jazdy typu Yanosik - mówi money.pl Piotr Zieliński z allegro.pl.
Jeden z producentów wylicza, że rocznie sprzedaje w Polsce 300 tys. kamerek samochodowych, a na świecie ponad milion. - Faktycznie, widzimy bardziej wzmożone zainteresowanie w wyniku zaostrzenia przepisów i taryfikatora. Jednak recesja spowodowała, że rynek nie rośnie tak dynamicznie, jak się spodziewaliśmy - mówi Łukasz Tetkowski, szef marki Mio w Europie Środkowo-Wschodniej i na rynkach niemieckojęzycznych.
Obserwatorzy wyceniają rynek tego typu sprzętu na kwotę około 100 mln zł. Tylko we wrześniu sprzedaż ilościowo wzrosła o 15 proc., ale w październiku już o 35 proc., co można wiązać z zaostrzeniem sankcji za wykroczenia - mówi money.pl Michał Mystkowski, rzecznik Media Expert.
Przypomnijmy, że od stycznia 2022 r. podniesiono kwoty mandatów. Maksymalna wysokość nakładanej tym sposobem kary wzrosła z 500 zł do 5 tys. zł. Gdy sprawa trafi do sądu, ten może wymierzyć maksymalną grzywnę w wysokości 30 tys. zł. Z kolei we wrześniu zmieniono taryfikator punktów karnych. Od teraz za najpoważniejsze wykroczenia można otrzymać nie 10, a 15 punktów karnych. Punkty te kasują się z konta kierowcy dopiero po dwóch latach od opłacenia mandatu. O wiele łatwiej stracić więc prawo jazdy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy korzystanie z wideorejestratora jest legalne?
Również Komenda Główna Policji przyznaje, że od kilku lat wideorejestratorów w samochodach jest coraz więcej. Pojawiają się rozwiązania np. w postaci kamer zintegrowanych z lusterkiem wstecznym albo zestawy do rejestrowania obrazu z przodu i z tyłu auta.
Nie są zabronione prawem, natomiast należy zamontować je tak, aby nie ograniczały pola widzenia kierowcy oraz nie spowodowały obrażeń np. podczas kolizji lub awaryjnego hamowania - mówi money.pl nadkom. Robert Opas z Biura Ruchu Drogowego KRD.
Dodaje, że nagrywanie na drogach publicznych jest jak najbardziej legalne, obostrzenia mogą dotyczyć publikacji wizerunku osób utrwalonych na takich nagraniach. Zwraca też uwagę, że w niektórych krajach Europy korzystanie z wideorejestratorów w prywatnych samochodach jest zabronione i zagrożone mandatem. Surowe przepisy obowiązują m.in. w Austrii.
Wideorejestratory można też spotkać jako wyposażenie opcjonalne w niektórych modelach samochodów. Zwłaszcza, że coraz częściej posiadają one kamery z przodu, z tyłu, a nawet obserwujące otoczenie w 360 stopniach. Na przykład w niektórych modelach BMW obraz z kamery przedniej lub tylnej można nagrywać "na żądanie", np. podczas przejazdu na torze. W razie wykrycia kolizji rejestrator zachowuje też ostatnie 20 sekund zarejestrowane przed zdarzeniem.
Kamerka samochodowa. Wideorejestrator to broń obosieczna
W Polsce nagranie z kamerki może pomóc uniknąć mandatu. Zwłaszcza gdy udowodni, że nie wyprzedzaliśmy na przejściu dla pieszych, albo w momencie wjeżdżania na skrzyżowanie mieliśmy zielone światło lub "zieloną strzałkę". Albo - choć w Polsce to rzadkie sytuacje - gdy w niezbity sposób pokaże, że to pieszy rzucił się na maskę, chcąc wymusić odszkodowanie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nagrania z kamerek samochodowych przydają się też w razie zderzenia z innym samochodem.
Takie nagrania nierzadko pomagają uczestnikom ruchu drogowego dojść samodzielnie do wniosku o przebiegu i sprawstwie np. kolizji i zakończyć sprawę za pomocą oświadczenia. Ale i policjantom przydatne przy rozstrzygnięciu sprawy "na miejscu" może być takie nagranie czy zdjęcia - dodaje nadkom. Opas.
Jest i druga strona medalu. Posiadacze przekazują policji nagrania, które dokumentują wykroczenia i "wyczyny" popełniane na drogach przez innych kierowców.
- Według najświeższych danych, od stycznia do sierpnia na policyjne skrzynki "stop agresji drogowej" wpłynęło 20 tys. 35 materiałów. Trzeba pamiętać, że dostarczane są również osobiście, więc spraw opartych o nagrania i zdjęcia jest więcej - podkreśla.
Wyjaśnia, że przesyłane nagrania są analizowane przez policjantów i kierowane do oceny sądów. W trakcie postępowania najczęściej to właśnie sąd decyduje, czy dopuszcza film z samochodowej kamerki jako dowód w sprawie. - Istotne znaczenie ma jakość materiału dowodowego. Samo anonimowe nagranie może nie wystarczyć. Należy więc przekazać takie informacje, jak: data, godzina i miejsce zdarzenia, dane pojazdu oraz dane zgłaszającego wraz z adresem i telefonem kontaktowym - mówi nadkom. Opas.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl