Jak informują brytyjskie media, Boris Johnson na intensywnej terapii wylądował w poniedziałek wieczorem, a więc niespełna 24 godziny po tym, jak trafił do szpitala.
Rzecznik, cytowany przez BBC, podkreśla, że premier Wielkiej Brytanii nie został podłączony do respiratora, choć zostanie, jeżeli zaistnieje taka potrzeba. Istniało takie zagrożenie, bowiem Johnson ma problemy z oddychaniem.
W niedzielę Downing Street zapewniało, że stan premiera jest dobry, a wizyta w szpitalu jest rutynowa. W poniedziałek stan Johnsona się jednak pogorszył.
Szef brytyjskiego rządu pozostaje jednak przytomny, a jego służby prasowe informują, że decyzja o przeniesieniu to "dmuchanie na zimne".
Tymczasowo jego obowiązki przejął Dominic Raab, czyli pierwszy minister brytyjskiego rządu i jeden z najbliższych współpracowników Johnsona.
- W ciągu ostatnich 24 godzin zaobserwowałem łagodne objawy i poddałem się testowi na obecność koronawirusa, który dał pozytywny wynik. Poddałem się izolacji, ale nadal będę kierować pracami rządu za pośrednictwem wideokonferencji. Będziemy walczyć z tym wirusem. Razem go pokonamy - napisał pod koniec marca premier Wielkiej Brytanii.
W związku z sytuacją Johnson zamieścił na swoim Twitterze stosowne oświadczenie, w którym podkreśla, że w izolacji nadal będzie kierował pracami rządu. W obecnej sytuacji jego obowiązki przejął jednak Dominic Raab.
Życzenia zdrowia brytyjskiemu premierowi złożył szereg polityków europejskich i światowych. Prezydent USA Donald Trump zapewnił, że "wszyscy modlimy się za zdrowie" Johnsona. Zaapelował też o pomoc do do firm farmaceutycznych.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Obejrzyj i dowiedz się, jak chronić się przed koronawirusem