70 przeciw, 299 za. Takim stosunkiem głosów premier Boris Johnson przegrał głosowanie nad skróceniem kadencji parlamentu i rozpisaniem wyborów na 12 grudnia. By wniosek został przyjęty, szef rządu potrzebował 433 głosów. Opozycja w przytłaczającej większości wstrzymała się od głosowania.
Przed głosowaniem doszło do 90-minutowej gorącej debaty pełnej emocji i personalnych ataków. - Ten premier nie jest godny zaufania - atakował szefa rządu lider Partii Pracy Jeremy Corbyn. - Ludzie widzą, że premier zawiódł - grzmiał lider Szkockiej Partii Narodowej w Izbie Gmin Ian Blackford. Równocześnie przestrzegł polityków, że brexit doprowadzi do rozpadu Zjednoczonego Królestwa - w takiej sytuacji Szkocja rozpisze w marcu referendum niepodległościowe.
- Nie możemy ufać niczemu, co premier mówi i nie mamy gwarancji, że nie spróbuje nas wyrwać z Unii Europejskiej przed wyborami - przekonywała z kolei liderka Liberalnych Demokratów Jo Swinson. Równocześnie zaatakowała Partię Pracy za to, że część jej członków popiera wyjście z Unii Europejskiej, a pozostała część nie jest w stanie poprzeć wniosku o rozpisanie kolejnego referendum.
Po porażce w głosowaniu rząd nie poprze propozycji SNP i Liberalnych Demokratów, ale złoży własny projekt zmian do ustawy o kadencjach parlamentu. Boris Johnson poinformował, że "nie zamierza utrzymać paraliżu Izby Gmin" i przedstawi "krótką ustawę" wyznaczającą wybory na 12 grudnia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl