Polska jest już drugim producentem borówki amerykańskiej w UE - tuż po Holandii. Na świecie natomiast zajmujemy pod tym względem szóste miejsce - wynika z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
- W ostatnich 20 latach uprawa borówki wysokiej (czyli amerykańskiej) była najszybciej rozwijającym się kierunkiem produkcji sadowniczej w Polsce - przypomina Tygodnik Gospodarczy PIE.
W 2018 r. Polska miała 18,6 proc. całego europejskiego rynku borówki. Holandii przypadło tymczasem aż 65 proc. Ze zgromadzonych przez PIE danych wynika też, że produkcja borówki rośnie u nas bardzo dynamicznie, a w latach 2014-18 się ona podwoiła - z 12,5 tys. ton do 25,5 tys. ton.
Rośnie i eksport - w 2018 r. zagraniczni klienci kupili u nas borówki za 41,4 mln, a to aż o 31 proc. więcej niż w 2017 r. Najwięcej borówek znad Wisły trafia do Niemiec, Wielkiej Brytanii oraz krajów skandynawskich.
Eksperci PIE uważają, że w przyszłości może być jeszcze lepiej - bo Europejczycy jedzą z roku na rok coraz więcej borówek. - Konsumpcja borówek rośnie we wszystkich krajach europejskich, zwłaszcza w Niemczech, Szwajcarii, Belgii i Holandii - wynika z analiz. Liderami w konsumpcji tych owoców są jednak Brytyjczycy. Przeciętny mieszkaniec Wysp zjada rocznie około 860 gramów tego przysmaku.
Do tego jeszcze, zdaniem ekspertów, spory potencjał tkwi w rynkach azjatyckich.
"Ukraińcy nam depczą po piętach"
Czy zatem polscy plantatorzy są pełni optymizmu? Postanowiliśmy zapytać o to w firmie Polska Borówka z Wohynia.
- Faktycznie, jesteśmy coraz wydajniejsi, jest spory popyt, zwłaszcza za granicą. Zdarzają się firmy, które 95 proc. produkcji wysyłają na eksport - słyszymy.
Jednak przedstawiciele firmy dodają trochę łyżki dziegciu do tej beczki miodu. - Rośnie nam konkurencja, przede wszystkim w postaci Ukraińców. Są niezwykle dynamiczni, mają wielkie uprawy i robią wszystko, by nas dogonić i przegonić. Czujemy, jak depczą nam po piętach - mówi przedstawiciel plantacji.
Od plantatorów słyszymy, że problemem w Polsce jest duże rozproszenie rynku. - U nas to jest tak, że każdy sobie rzepkę skrobie. Jest mało dużych firm, mało stowarzyszeń. Przez to plantatorzy oferują mniejsze stawki niż by mogli. Na Ukrainie jest inaczej.Tam właściciele plantacji mają duże naprawdę areały upraw i w związku z tym mają lepszą pozycję negocjacyjną z nabywcami - komentuje jeden z producentów.
- Fakt, jesteśmy mocni, ale jakoś nie potrafimy się łączyć - potwierdza nam inny plantator.
Producenci borówki uważają jednak, że ukraińskiej ekspansji może przeszkodzić brak siły roboczej. W końcu kraj się wyludnia, a Ukraińcy wolą pracować na polskich zbiorach, bo tu zdecydowanie lepiej zarabiają.
W firmie Polska Borówka słyszymy też, że nadzieją jest rynek wewnętrzny. - Mówiłem o 95 proc. borówek, które trafiają na eksport w wielu firmach. Ale jednak polski rynek też rośnie, więc może niebawem na eksport będzie trafiać w tych firmach nieco mniej towaru - słyszymy.
W czym jeszcze tkwi sekret sukcesu polskiej borówki? Sprzyja jej tutejszy klimat. Eksperci uważają, że poprzez ciepłe letnie dni i stosunkowo chłodne noce, uprawiane w Polsce borówki należą do najsmaczniejszych na kontynencie.
Czytaj też: Walka o VAT. Owoce dla pracowników kontra fiskus
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl