Minister zdrowia zapowiedział, że jeszcze w tym miesiącu zacznie obowiązywać "norma prawna", która ma mieć formę "co najmniej rozporządzenia", która da nowe uprawnienia przedstawicielom branży handlowej.
Czytaj też: 500+ w formie bonu? Emilewicz się wycofuje
Na mocy nowych przepisów będzie można wyprosić każdego klienta, który nie będzie miał zasłoniętych ust i nosa. Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz poinformował PAP, że resort chce w trybie pilnym doprecyzować te przepisy.
To znaczne przyspieszenie prac. Nowego prawa obawia się branża handlowa. Co do zasady, handlowcy popierają możliwość wyproszenia i nieobsłużenia klienta, który nie stosuje się do obostrzeń, ale jednocześnie obawiają się gigantycznych kar za nieupilnowanie niefrasobliwych klientów, o czym mówili w rozmowie z money.pl.
- Popieramy zapowiedzianą zmianę w prawie. Bardzo nam zależy, by powstało prawo do odmowy sprzedaży, natomiast nie może być to obowiązek narzucony na nas, handlowców - powiedziała w rozmowie z money.pl Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji (POHiD).
O ile minister zdrowia mówi o "prawie", o tyle rzecznik resortu w przestrzeni publicznej zapowiada zwiększone kary, nakładane również na sklepy, za nieprzestrzeganie obostrzeń. Handlowcy boją się, że będą karani za nieupilnowanie klientów, którzy do sklepu wejdą bez zakrycia ust i nosa.
Choć zapowiedź "pilnego doprecyzowania przepisów" może dać nadzieję branży handlowej, że w rozporządzeniu pojawi się twardy zapis, informujący, że to prawo, a nie obowiązek i przedstawiciele sklepów nie będą musieli wcielać się w rolę "strażników" przestrzegania prawa.
- Nie jesteśmy strażnikiem prawa. Sklepy mają swoje obowiązki, ale to wszystko dotyczy ochrony pracowników. Dostając prawo, że możemy nie obsłużyć klienta bez maseczki, możemy z tego prawa skorzystać. Natomiast nie może to być obowiązek. To musi zostać jasno zapisane w rozporządzeniu - podkreśla w rozmowie z money.pl szefowa POHiD.
Czytaj także: Zakaz wesel w powiatach? Rząd już nad tym pracuje
- To rozwiązanie może być bardzo nieprzyjemne dla sprzedawców. To rola aparatu państwowego, żeby doprowadził do tego, by ludzie nosili maseczki. A nie właścicieli sklepów, którzy jeszcze na dodatek, jeśli tego nie zrobią, to zapłacą 30 tys. zł i więcej kary - powiedział money.pl Robert Krzak, ekspert sektora handlu i produktów konsumenckich w EY.
- Myślę, że samo doprowadzenie do tego, żeby wszyscy ludzie w sklepach nosili maseczki, jest dobre, ale droga do tego w taki sposób, że to sklepy mają odpowiadać, jest zła. W takim razie powinniśmy też karać proboszcza za to, że wierni do kościoła przychodzą bez maseczek - dodał ekspert.
Z zapowiedzi ministra Szumowskiego wynika, że nowe prawo, pozwalające przedstawicielom sklepów wypraszanie i nieobsługiwanie klientów bez zakrytych ust i nosa, zostanie wprowadzone jeszcze w sierpniu.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl