Rolnicy narzekają, że brakuje rąk do pracy przy jesiennych zbiorach jabłek. Według portalu sadyogrody.pl sytuacja nie była nigdy tak zła. Brakuje pracowników zza wschodniej granicy, a Polacy nie palą się do pracy w sadach. Według informacji portalu pracownicy z Ukrainy w agencjach pracy chętniej wybierają pracę w przemyśle, a zainteresowanie pracą w sadownictwie jest znikome.
Wypożyczalnie pracowników i opłacanie firm przewozowych
Sadownicy, jak informuje portal sadyogrody.pl, muszą posiłkować się tzw. wypożyczalniami pracowników. Cena za wypożyczenie to, oprócz godzinówki, także dodatkowe minimum 50 zł za jeden dzień pracy wypożyczonego pracownika.
Rolnicy, jak informuje portal, dogadują się także z przewoźnikami, którzy kursują na Ukrainę. Płacąc kilkaset złotych, zapewniają sobie w ten sposób pracowników zza wschodniej granicy. Rolnicy narzekają także na to, że część pracowników z innych krajów jest zbyt młoda lub w zbyt podeszłym wieku i nie jest w stanie pracować w sadzie przy zbiorze jabłek.
Pracownik na wagę złota
Sadownicy narzekają też na rodzimych pracowników. Według portalu sadyogrody.pl na wystawione w sieci ogłoszenia nie ma praktycznie odzewu. Szczególnie mocno z tym problemem zmaga się branża gastronomiczna. Restauracje i puby podkupują sobie pracowników.