"Gazeta Wyborcza" sprawdziła warunki oferowane kierowcom zawodowym w ogłoszeniach o pracę. ByTheWay w zależności od umowy proponuje 6-14 tys. zł, również na zasadach B2B. Kierowca międzynarodowy z prawem jazdy kat. B w firmie Laret może liczyć na 7-8 tys. zł na umowie o pracę. Barbora w pięciu lokalizacjach szuka kierowców dowożących zakupy spożywcze. Zarobki? 4,5-6,5 tys. zł. VOS Logistics szuka kierowców z prawem jazdy kategorii C+E w ruchu międzynarodowym. Płaca na pełen etat do 11 tys. zł brutto.
- Według różnych danych, tylko w transporcie międzynarodowym w Polsce brakuje od 30 do nawet 100 tys. kierowców zawodowych. PwC szacuje, że w kraju brakuje w sumie 200 tys. kierowców - mówi "Gazecie" Anna Brzezińska-Rybicka, rzecznik prasowy Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych.
Brakuje kierowców. To problem nie tylko firm z branży, ale całej gospodarki
W całej Europie, według szacunków, jest około 400 tys. wolnych miejsc pracy dla kierowców. W Stanach Zjednoczonych czeka około 60 tys. wakatów. Dziennik pisze, że mimo wysokich wynagrodzeń, chętnych do pracy brakuje. ZMPD wylicza, że kierowcy zrzeszonych w nim firm mogą liczyć na zarobki około 7-8 tys. zł netto.
Jakie są konsekwencje braku kierowców dla całej gospodarki? "GW" przypomina o kryzysie paliwowym na Wyspach Brytyjskich. – Brakowało towarów w sklepach, brakowało paliw na stacjach benzynowych, a transport pasażerski nie zawsze dojeżdżał. Z naszych analiz wynika, że realny problem z dostarczaniem towarów do sklepów może mieć miejsce już za kilka lat – uważa Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie, cytowana przez gazetę.
"The New York Times" pisał o tym, jak w porcie w Savannah rośnie góra kontenerów, czekających na rozładowanie i transport do odbiorców. Właśnie z powodu brakujących kierowców ciężarówek. To grozi zatkaniem portów, a w konsekwencji - przerwami w łańcuchach dostaw i opóźnieniami.
Na końcu sprowadza się to wszystko do mniejszej konsumpcji dóbr ze względu na ich niedostępność bądź wysokie ceny. Brak kierowców powoduje presję płacową, co przy minimalnej rentowności branży, wynoszącej 1,5-2 proc. powoduje, że ceny frachtów muszą wzrosnąć – tłumaczy Brzezińska-Rybicka.