"Chora i nieprzemyślana decyzja" - tak Polska Federacja Fitnessu określiła rządowe plany dotyczące zamknięcia siłowni i klubów fitness. Jak mówią jej przedstawiciele, rząd zawiódł na całej linii.
Kolejny lockdown może być dla wielu ostatecznym.
"Zamknięcie oznacza dla większości z nas definitywny koniec" - pisze w oświadczeniu branża fitness. Jak zapowiada, będzie walczyć i przekonywać. Jednak jeśli to nie odniesie sukcesu, grozi protestem".
"W przypadku braku wypracowania rozwiązań pozostanie nam protest. W sobotę nasza branża będzie musiała się pojawić pod Sejmem w Warszawie" - informuje.
Pod emocjonującym oświadczeniem opublikowanym m.in w mediach społecznościowych, przedstawiciele branży, właściciele klubów pytają o zasadność tych ograniczeń.
Proponują skupić się na faktach: ile jest potwierdzonych przypadków zakażenia w siłowni? Ile siłowni zostało zamkniętych w następstwie zakażenia?
Przedstawiciele opolskiego klubu AkademiiFitnessu & FitKobieta zwracają uwagę, że wsparcia nie otrzymali nawet od ich przedstawiciela w rządzie. "Słaby minister sportu i rekreacji. Nie wstawił się za nami" - zauważają z goryczą.
"Prowadzimy treningi w małych grupach i dopiero co zaczęliśmy zbliżać się do tego jak było przed marcem i przede wszystkim odzyskiwać Klientów, a na dużych krakowskich siłowniach nadal widoczne pustki...To jest kopanie leżącego" - pisze Karla Riznyk Polska Federacja Kalisteniki i Street Workout. "Tymczasem w kościołach setki zakażeń i nadal 1 osoba /7mkw, a w żółtej strefie 4mkw! Nie znam nikogo, kto się zaraził na siłowni, a 90 proc. znajomych trenuje! Dlaczego to wszystko się dzieje? - pyta.
Niektórzy, nie rozumiejąc tej decyzji, już z przekąsem proponują, aby przenieść treningi do kościołów albo fitness przkategoryzować na branżę religijną.