Przygotowania do wymarzonych ślubów trwają miesiącami, w skrajnych przypadkach można je liczyć nawet w latach. W tym roku jednak dominuje niewiadoma. Bo rezerwacje są, liczniejsze niż rok temu. Ale na pytanie, czy śluby się odbędą, nikt nie potrafi odpowiedzieć.
- Kalendarz zleceń jest prawie pełen. Rezerwacji jest nawet więcej niż rok temu, bo zapisały się też osoby, które przekładały śluby z minionego roku - mówi Mariusz Miodoński, filmowiec, który zajmuje się realizacją m.in. nagrań weselnych.
Pandemia zaskoczyła branżę ślubną, jak i przyszłych małżonków, dlatego część z nich przełożyła uroczystości z zeszłego roku na ten. I teraz pytania, jak to będzie w tym roku rozbrzmiewają coraz głośniej.
Obecnie wesel organizować nie można. Rejestr rządowych obostrzeń zakazuje ich robienia, niezależnie od liczby gości. Jedyną - zgodną z rządowymi rozporządzeniami - opcją jest organizacja imprezy domowej, w której może brać udział maksymalnie pięcioro zaproszonych gości. To samo dotyczy innych uroczystości rodzinnych, w tym komunii i konsolacji.
- Rząd kompletnie omija temat. Politycy nie chcą wypowiadać się o weselach, uważam, że niesłusznie. Omijają tematykę dotyczącą całej społeczności ludzi, którzy decydują się na organizację wesela oraz tych, którzy przy tej organizacji pracują. Mogliby powiedzieć jasno, od kiedy możemy organizować te uroczystości. Żadna z par, które reprezentuję, nawet nie bierze pod uwagę, że ich wesele się w tym roku nie odbędzie - mówi Justyna Kotowicz, właścicielka ślubnej i eventowej Rezydencji Protasy.
Apelujemy o informacje
Nasza rozmówczyni jest inicjatorką petycji skierowanej do rządzących. Zmobilizowała do jej podpisania także swoich klientów. "Apelujemy o bezzwłoczne podanie informacji, czy nasze wesela zaplanowane na święta wielkanocne, kwiecień, maj, czerwiec, lipiec i kolejne miesiące roku 2021 odbędą się" - czytamy w petycji.
- Napisała dziś do mnie jedna z moich młodych par, pytają, czy mają zapraszać już gości. Czy mogę coś doradzić w tej sprawie? Niestety niewiele. Wesele ma się odbyć 14 maja, ale nie wiedzą, czy mają wciskać "drukuj" na zaproszeniach - martwi się Kotowicz.
Czasu jest niewiele. Zdaniem naszej rozmówczyni to już ostatni dzwonek. - Z mojego punktu widzenia para młoda potrzebuje minimum dwóch miesięcy, by dopiąć wesele na ostatni guzik. A to oznacza, że ta decyzja powinna zapaść dwa miesiące przed świętami wielkanocnymi, bo wtedy zaczyna się sezon weselny. Ostatni moment wypada z początkiem lutego - ocenia Kotowicz.
Oczekiwania są więc jasne. Apel ma wywrzeć wpływ na rządzących, by klarownie odpowiedzieli - od kiedy będzie można bawić się na weselach. Po trzech dniach od opublikowania petycji podpisało się pod nią ponad półtora tysiąca osób.
- Prawda jest taka, że nawet pomimo zachowania pewnych środków bezpieczeństwa, wesela stwarzają poważne ryzyko epidemiczne. W zeszłym roku mieliśmy mnóstwo doniesień o ludziach, którzy zarazili się na weselach. Rząd nie może - przynajmniej teraz - zezwolić na ich ponowną organizację - mówi w rozmowie z money.pl lekarz rodzinny Roman Nowosielski.
Dodaje, że na tego typu imprezach bardzo trudno zachować odpowiedni odstęp między gośćmi, więc rygor epidemiczny jest po prostu fikcją.
- Nie spodziewałbym się szybkiego poluzowania obostrzeń dotyczących organizacji wesel. Rozumiem oczywiście obawy branży i narzeczonych, ale moim zdaniem - i mówię to z przykrością - wesela są prawdopodobnie ostatnie na liście do otwarcia - mówi Nowosielski.
Jego zdaniem bezpieczeństwo organizacji takich imprez mogłyby zapewnić masowe szczepienia, a to będzie możliwe pewnie dopiero za kilka miesięcy. Póki co szczepienia dopiero ruszają i obejmują seniorów.
- Myślę, że dziś nikt nie jest w stanie przewidzieć, kiedy wesela będą bezpieczne i kiedy będzie można znów je robić. Wszystko zależy od wielu czynników, mnóstwo elementów może sprawić problemy. Termin to zagadka dla wszystkich - mówi.
Bez ślubów branża nie przetrwa
Branża weselna to ogromne pieniądze, bo jej roczne zarobki wycenia się na około 7 mld zł. Są to wielkie agencje ślubne, jak i małe firmy, które w zależności od tego czy wesela wrócą, czy nie, mogą nie przetrwać.
- Najciężej mają te usługi, które nie mogą działać też w innych branżach, bo są ściśle związane ze ślubami - m.in. DJ-e, zespoły weselne, dekoratorzy, firmy wypożyczające dekoracje czy choćby właściciele sal - mówi Valentina Pokrovskaya, rzeczniczka prasowa Polskiego Stowarzyszenia Konsultantów Ślubnych.
Dla nich kwestia "odmrożenia" wesel to być albo nie być. Filmowiec Mariusz Miodoński ma łatwiej, bo materiały wideo może realizować poza branżą weselną. - Mam ten komfort, że oprócz filmów ślubnych, realizuję też projekty dla firm. Jeśli ślubów w tym roku nie będzie, mam nadzieję, że te inne projekty filmowe pozwolą mi przetrwać - mówi.
Pary młode też siedzą jak na szpilkach. Jak zauważa Kotowicz, powody do obgryzania paznokci mają i rodzice przyszłych małżonków, którzy najczęściej finansują wesela. - Martwią się o zainwestowane i powierzone podwykonawcom środki - to "lokaty bez oprocentowania". Z drugiej strony odwołanie decyzji o ślubie to pogłębienie i tak już tragicznej sytuacji branży weselnej - dodaje.
Problem natomiast stwarza też forma, w jakiej wesela miałyby wrócić. Bo o ile jasne jest, że brak wesel będzie powodem problemów finansowych w branży, o tyle powrót imprez w ograniczonej formie nie zawsze po prostu jest opłacalny.
- Wesele na 20 osób najczęściej odbywa się w formie małej uroczystości (kolacji bez zabaw czy innych atrakcji). Na taką imprezę młodzi najczęściej nie zatrudnią ani DJ-a, ani tym bardziej zespołu weselnego, dekoracje są symboliczne i wiele usług jest ograniczonych. Zgoda na tak małe uroczystości nie rozwiązuje w pełni problemu - stwierdza Valentina Pokrovskaya.
Zdaniem rzeczniczki branża przetrwa, jeśli powróci limit, który czasowo obowiązywał w 2020 roku, czyli 150 osób na weselu.