- Bunt przedsiębiorców? Nawet jak byśmy chcieli, to nie mamy jak się buntować. Bo klienci po prostu klasycznych wydarzeń teraz nie chcą organizować. Albo się sami boją, albo po prostu nie mają środków - mówi nam właścicielka firmy, organizującej wydarzenia biznesowe.
Dodaje, że nawet jak już dostaje jakieś zlecenie, to problemy się nie kończą. Bo branża opiera się na rzeszy podwykonawców, z którymi pracowały agencje. A wielu podwykonawców, zniecierpliwionych niepewnością, dawno się przebranżowiło. Są tacy, którzy wyjechali do pracy fizycznej na Zachód.
- Nawet jak branża eventowa się "rozmrozi", to może mieć problem z brakiem osób do pracy. A przecież to na ludziach w tej branży wszystko się opiera - przyznaje Łukasz Adamowicz ze Stowarzyszenia Organizatorów Incentive Travel SOIT i członek Rady Przemysłu Spotkań i Wydarzeń TUgether.
Rok w zamrożeniu
Na razie jednak o "rozmrożeniu" nie ma mowy. Przedstawiciele branży przyznają, że nie spodziewają się luzowania obostrzeń w najbliższych miesiącach. A sytuacja jest dramatyczna - według branżowych raportów, w 2020 r. przychody branży spadły nawet o 80 proc. w porównaniu do 2019 r.
Ostatnio rząd uwzględnił niektóre postulaty branży i uwzględnił ją wersji tarczy antykryzysowej. Jednak przedstawiciele firm eventowych uważają, że to ciągle za mało. Zwłaszcza że, jak mówi Adamowicz, wiele firm nie zarabia właściwie nic od marca 2020 r.
Jak więc rząd mógłby pomóc? - Przydałoby się naszej branży, aby tarcze obejmowały też firmy opierające się na współpracownikach. Kontrakty z wysokiej klasy specjalistami charakteryzują naszą branżę - podobnie jak branżę IT. Dobrze by też było, że gdy branża zostanie odmrożona, to aby robiono to zdecydowanie. Żeby na przykład pozwolić na spotkania firmowe w większym gronie. Przecież w hotelach takie spotkania będą zdecydowanie bezpieczniejsze niż w biurach - uważa Łukasz Adamowicz.
- Będziemy też potrzebować jasnego sygnału od rządu, zachęcającego do organizowania wówczas takich wydarzeń. Można pomyśleć tu o jakimś niedużym bonie na spotkania dla każdego pracownika. Podobnym, co w przypadku turystyki. W mniejszym zakresie chodzi nam tutaj o pieniądze, a bardziej właśnie o zakomunikowanie "zielonego światła" dla eventów ze strony rządu - dodaje.
Niektórzy właściciele agencji żądają też "jasnego planu na odmrożenie branży". - Boimy się, że bez tego po prostu nie będzie czego zbierać za kilka miesięcy - mówi nam jeden z nich.
Eventy po nowemu
Firmy evenetowe, mimo niesprzyjających warunków, próbują jednak ciągle działać. Na przykład łącząc klasyczne spotkania z wydarzeniami online'owymi.
- Wydarzenia wyglądają oczywiście zupełnie inaczej. Albo są organizowane całkowicie online, albo w sposób hybrydowy. Myślę, że prędko się to nie zmieni, nawet gdy uporamy się z pandemią. Również dlatego, że pokolenie millenialsów wkracza w szczytowe lata swojej kariery, a nowe technologie i świat wirtualny to dla nich chleb powszedni - mówi Julia Jastrzębska, dyrektor zarządzająca w agencji The Way.
- Zarówno agencje, jak i klienci nie za bardzo mają więc wybór – muszą iść w tę stronę. Zarówno w Europie jak i za oceanem wszyscy zgodnie uważają, że granica pomiędzy wydarzeniami "offline" i "online" coraz bardziej będzie się zacierać - uważa Jastrzębska.
Łukasz Adamowicz zgadza się, że eventy online'owe czy hybrydowe mogą być odpowiedzią na kryzys. Jednak nie dla każdego. Wskazuje, że do branży eventowej zalicza się także turystykę biznesową oraz organizację wielkich kongresów. A tu internetowe transmisje niewiele pomogą. Poza tym, wydarzenia internetowe nie są tak intratne jak te klasyczne.
- Myślę, że w formule online organizowanych jest 20-30 proc. tego, co przed pandemią. Inna jest jednak oczywiście zyskowność takich wydarzeń – myślę, że agencje w najlepszym wypadku mogą mówić o połowie przychodów 2019, co zwykle nie starcza na pokrycie kosztów - uważa Adamowicz.
Julia Jastrzębska jest jednak przekonana, że hybrydowe spotkania to przyszłość. A taka formuła może mieć wiele zalet. - Wydarzenia online dają zupełnie nowe możliwości. Mam tu na myśli chociażby nieporównywalnie większe zasięgi czy możliwość zaproszenia atrakcyjnych gości - uważa dyrektor zarządzająca agencji The Way.
- Pamiętajmy jednak, że wirtualnie bardzo ciężko jest zbudować zaufanie, relacje, wywołać emocje. Technologia nam może pomóc, ale nie zastąpi spotkań na żywo, wspólnego doświadczania czy networkingu - zaznacza Julia Jastrzębska.
Zauważa też, że klienci są coraz bardziej wyrozumiali - i są gotowi płacić za eventy więcej niż w 2020 r. - Zauważamy coraz większe zrozumienie ze strony klientów, że nie warto aż tak ciąć budżetów. Po pierwsze, ważne jest, aby nasza branża po prostu przetrwała ciężki czas. A po drugie – to nie jest tak, że my przy eventach online pracujemy mniej. Często jest dokładnie odwrotnie. Praca nad zdalnym wydarzeniem jest niezwykle intensywna, chociażby przez to, jak wymagające są teraz technologie - mówi money.pl Julia Jastrzębska.