Konia z rzędem temu, kto na dobę przed głosowaniem przewidzi, jak zachowają się członkowie brytyjskiej Izby Gmin. Prosty podział na opozycję i zwolenników rządu nie daje premierowi Borisowi Johnsonowi szans na "przepchnięcie" dealu przez parlament.
Zniuansowanie obrazu w oparciu o nowe linie politycznego sporu w Zjednoczonym Królestwie jeszcze bardziej zaciemnia obraz - trzeba bowiem wówczas uwzględniać zwolenników i przeciwników brexitu, zwolenników wyjścia za wszelką cenę i tych, którzy żądają zawarcia umowy. Do tego grupa domagająca się kolejnego referendum.
Dlatego przygotowaliśmy dla was mapę możliwych scenariuszy. Wyjaśni wszystko co może się stać.
Scenariusz numer 1. Proste uznanie, że opozycja plus północnoirlandzka Demokratyczna Partia Unionistów (DUP) ma 298 głosów, a rząd Johnsona 288 głosów nie mówi dziś wiele. Pozostają bowiem jeszcze zbuntowani konserwatyści, Liberalni Demokraci czy Niezależni na rzecz Zmiany. Przynajmniej w tych pierwszych dwóch formacjach trudno o jednolite podejście.
Nieco światła na te podziały rzucił dzisiejszy "Financial Times". Z kalkulacji analityków brytyjskiego dziennika wynika, że gdyby premierowi Jej Królewskiej Mości udało się przekonać liderów DUP do wstrzymania się od głosu, miałby szansę na przepchnięcie swojego dealu.
Boris Johnson może bowiem, według "FT" liczyć na 318 głosów w 650-osobowej Izbie Gmin - to 259 lojalnych względem premiera torysów, 28 "twardogowych" Torysów, 20 niezrzeszonych Konserwatystów, którzy opuścili partię, jeden głos z obozu Liberalnych Demokratów oraz 7 zbuntowanych przeciwko Jeremy'emu Corbynowi Laburzystów.
Przeciwko sobie premier ma 321 - 235 Laburzystów, 35 deputowanych ze Szkockiej Partii Narodowej, 18 Liberalnych Demokratów, 10 niezrzeszonych, jednego Zielonego, czterech członków Plaid Cymru, 3 zbuntowanych Konserwatystów, 5 przedstawicieli Niezależnych na Rzecz Zmiany oraz 10 polityków z DUP. I właśnie decyzja tych ostatnich może być kluczowa - nie muszą dealu popierać, wystarczy, że wstrzymają się od głosu, by Johnson wygrał głosowanie.
Scenariusz numer 2. Na to jednak na razie się nie zanosi i dlatego też każdy scenariusz, o którym pisaliśmy na początku roku, jest możliwy. Do brexitu bez umowy dojdzie, jeśli Johnson przegra głosowanie i nie zastosuje się do tzw. ustawy Benna, która nakazuje mu poprosić o opóźnienie terminu opuszczenia wspólnoty. W takiej sytuacji może odejść ze stanowiska czy stanąć przed sądem. Bez formalnego wniosku o opóźnienie, brexit 31 października będzie bezumowny.
Scenariusz numer 3. Co więcej nawet gdyby w razie przegranej, Johnson poprosił o przedłużenie, ale UE mu odmówiła, 31 października będzie dniem twardego brexitu. Jeśli Bruksela zgodzi się na opóźnienie, ten scenariusz się oddala, ale pojawia się pytanie co dalej z rządem.
Scenariusz numer 4. Bezumowny brexit jest także jednym ze scenariuszy, choć mało prawdopodobnym, po przyjęciu umowy. Dwanaście dni, które od dnia przyjęcia umowy do terminu wyjścia, mogą okazać się czasem zbyt krótkim do przeprowadzenia przez parlament niezbędnych umów. W tej sytuacji rząd Jej Królewskiej Mości musi poprosić o opóźnienie terminu wyjścia, co stawia Londyn w sytuacji opisane powyżej.
Porażka Borisa Johnsona w głosowania może zakończyć się zasadniczo kilkoma scenariuszami - rezygnacją premiera, głosowaniem nad wotum nieufności lub próbą rozpisania nowych wyborów. W trakcie debaty z pewnością pojawią się kolejne wnioski o rozpisanie nowego referendum dotyczącego wyjścia z Unii Europejskiej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl