Pierwotny tekst wniosku złożonego przez rząd Theresy May był skonstruowany w taki sposób, że posłowie w razie zgody poparliby opóźnienie brexitu do 30 czerwca 2019 r., równocześnie zobowiązaliby się do zatwierdzenia w tym czasie wynegocjowanej już umowy. Tej samej, która dwukrotnie przepadła w głosowaniach.
W tym samym tekście znalazło się zastrzeżenie, że brak zgody na istniejącą umową będzie oznaczał przeprowadzenie na Wyspach wyborów do Parlamentu Europejskiego oraz przekazanie europejskim partnerom informacji o konkretnych krokach, jakie po przedłużeniu zamierza podjąć Londyn.
Odrzucenie wniosku będzie oznaczało wyjście z Unii Europejskiej bez umowy. Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk już zapowiedział, że będzie prosił państwa unijne o długie opóźnienie brexitu.
Parlamentarzyści mogą przejąć ster
Procedury obowiązujące w Izbie Gmin mogą jednak zupełnie "wywrócić stolik" i doprowadzić do zupełnie nowej sytuacji. John Bercow kierujący pracami Izby wybrał cztery wniesione poprawki, nad którymi zagłosują parlamentarzyści.
Najpierw pod głosowanie poddany zostanie ponadpartyjny wniosek autorstwa posłanki Sarah Wollaston z Grupy Niezależnych, zakładający opóźnienie brexitu w celu rozpisania kolejnego referendum, w którym Brytyjczycy zdecydują, czy chcą pozostać we Wspólnocie, czy opuścić ją na zasadach ustalonych przez parlament.
Przeciwko pomysłowi kolejnego referendum opowiedzieli się już, przynajmniej oficjalnie, czołowi politycy obu partii – Pracy i Konserwatywnej. Podziały w obu partiach są jednak tak duże, że ciężko przewidzieć, czy wprowadzenie dyscypliny doprowadzi do sytyuacji, w której pomysł przepadnie.
Kolejną z poprawek, o której losie zdecydują członkowie Izby Gmin, jest poprawka przygotowana przez laburzystę Hilarego Benna zakładająca przejęcie przez parlament kontroli nad procesem brexitu. Tym samym rząd zostałby pozbawiony części swoich uprawnień. Dołączona do niej została poprawka autorstwa Lucy Powell, która ogranicza władzę parlamentu nad procesem do 30 czerwca 2019 r.
Politycy zagłosują także nad poprawką sygnowaną przez lidera Partii Pracy Jeremy’ego Corbyna podkreślającą, że parlamentarzyści dwukrotnie "zdecydowanie" odrzucili umowę wynegocjowaną przez Theresę May w związku z czym brexit powinien zostać opóźniny, "by zapewnić parlamentowi czas na znalezienie w Izbie większości dla innego podejścia".
Kolejna poprawka również pochodzi z ław Partii Pracy. Chris Bryant chce zakazać szefowej rządu ponownego wnoszenia pod obrady wynegocjowanej umowy.
Jak do tego doszło
Cztery poprawki plus jedna poprawka do poprawki, które trafią pod głosowanie, zostały wybrane spośród dziesięciu wybranych przez przewodniczącego Izby Gmin. Jak sam wyjaśnia na Twitterze wyboru dokonuje po konsultacji z doświadczonymi parlamentarnymi urzędnikami.
- Po pierwsze poprawka musi być porządna. Nie wybrałbym takiej, która nie jest. Co to oznacza? Oznacz to poprawkę, która nie odnosi się do tekstu, który miałaby uzupełniać. Taki wniosek będzie odrzucany – tłumaczy i dodaje, że podobnie traktuje uzupełnienia wnoszące zupełnie nowe artykuły niezwiązane z głównym celem projektu.
Bercow przyznał także, że naturalnym jest, iż zgodzi się na wniesienie pod obrady tekst przygotowany przez lidera opozycji ze względu na poparcie jakie on reprezentuje. Podobnie traktuje poprawki popierane przez przewodniczących "komisji" czy teksty posiadające ponadpartyjne poparcie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl