Należący do Grupy Żywiec Browar Leżajsk działa na terenie gminy Leżajsk od lat 70. Na początku lutego tego roku pisaliśmy w money.pl o planach zamknięcia browaru. Oficjalnie ma ono nastąpić 31 sierpnia, choć początkowo planowano je przed 30 czerwca. Decyzji sprzeciwiają się m.in. radni województwa podkarpackiego. Likwidacja zakładu wiąże się ze zwolnieniem nawet 400 osób.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Browar Leżajsk do likwidacji
W rozmowie z Onetem wójt gminy Leżajsk Krzysztof Sobejko mówi o "dużym dramacie ludzkim". - Co z tego, że część z nich (zwolnionych osób - przyp. red.) dostanie odprawy? Te się szybko skończą. My w Leżajsku już to przed laty przerabialiśmy, kiedy zamykano lokalny zakład przetwórstwa tytoniu. Dlatego dalej wierzę, że browar uda się uratować, a nowy właściciel tych ludzi z powrotem zatrudni - twierdzi wójt.
W obronie browaru stanął wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, który w marcu ostrzegł władze Grupy Żywiec, że jeśli zdecydują się zamknąć Leżajsk, rząd wyciągnie konsekwencje. - Planowane zamknięcie browaru w Leżajsku to skandal. Krok ten doprowadzi do katastrofy demograficznej - mówił Onetowi Warchoł.
Na utrzymaniu produkcji w zakładzie zależy przede wszystkim miejscowym samorządowcom. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w marcu bezrobocie w województwie podkarpackim wyniosło 9 proc.
W marcu media obiegła informacja o możliwym ratunku dla podkarpackiego browaru. Zainteresowany przejęciem Leżajska miał być Janusz Palikot. Do gry włączyła się również gmina Leżajsk. Wójt Sobejko poinformował w rozmowie z "Rzeczpospolitą" o przygotowaniu listu intencyjnego w tej sprawie.