Z danych Naczelnej Izby Lekarskiej za rok 2018 wynika, że w Polsce zawód wykonuje niespełna 135 tys. lekarzy, 36 tys. lekarzy dentystów oraz około 450 medyków z podwójnym prawem wykonywania zawodu. Międzynarodowe statystyki wyliczają, że na 1000 mieszkańców Polski przypada zaledwie 2,4 lekarza - najmniej w Europie.
Jak wynika z kolei z raportu przygotowanego przez OECD i Komisję Europejską, w Polsce brakuje ok. 30 tys. medyków. Sytuacja jest poważna, a problem się pogłębia – przyznają lekarze z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
Brak lekarzy to poważny problem dla szpitali. Jak wielki? Wystarczy powiedzieć, że utrata jednego specjalisty zaważyła na istnieniu trzech oddziałów choćby szpitala powiatowego w Złotoryi. Dyrektor od miesięcy bezskutecznie szuka zastępstwa.
Oddział chirurgiczny dla dzieci cieszyńskiego szpitala musiał zostać zamknięty, bo odszedł ordynator oraz jeszcze jeden chirurg dziecięcy. Dyrekcja zapowiadała, że czasowe zawieszenie potrwa do maja. Jak dowiedliśmy się od przedstawicieli placówki, wciąż nie udało się skompletować kadry i szpital musi przedłużyć wyłączenie o kolejne trzy miesiące.
W trybie pilnym lekarzy do oddziałów chorób dziecięcych oraz chorób wewnętrznych już od 5 miesięcy poszukuje również szpital im. dr Kazimierza Hołogi w Nowym Tomyślu. - Tym oddziałom może grozić czasowe zamknięcie nawet w ciągu najbliższego miesiąca – niepokoi się jego dyrektor Tomasz Przybylski.
Bezkompromisowa walka o specjalistę
Lekarzy jest zwyczajnie za mało, a system funkcjonuje jedynie dlatego, że specjaliści zatrudnieni są często na 2-3 etatach, czasem w różnych placówkach jednocześnie.
- Szukamy lekarzy już nie tylko w województwie, ale w całej Polsce. Specjalistów jest za mało, trwa walka między szpitalami, aby ich pozyskać – przekonywała na łamach money.pl dyrektor Szpitala Powiatowego im. A. Wolańczyka z Złotoryi Monika Rudnicka.
- Będziemy się masowo zawieszać, a pewnie w końcu i zamykać. Jeden drugiemu tych lekarzy wyrywa. Już do takiego doszliśmy punktu – przyznała szefowa tego powiatowego szpitala.
Podobne oceny usłyszeliśmy również od innych dyrektorów państwowych placówek medycznych w Polsce. Nie wszyscy gotowi są powiedzieć o tym otwarcie, gdyż obawiają się, że informacja o trudnościach oddziału zostanie wykorzystana przez inne szpitale, które poszukują wykwalifikowanej kadry.
Jak przekonują, zawieszane i czasowo zamykane oddziały stają się łowiskiem, w którym poluje się na specjalistów. - Taka informacja skutkuje tym, że ci, którzy szukają, mają kolejne miejsce, w którym upatrują znalezienie lekarzy – przyznał nieoficjalnie jeden z dyrektorów wielkopolskich szpitali.
Jak wyjaśniał, jeśli jakiś oddział "tonie", to sygnał, że potencjalnie kadra, która jeszcze tam została, będzie bardziej skłonna, by zgodzić się przesiąść się inny okręt. - To działa jak samosprawdzająca się przepowiednia - tłumaczył.
Co trzeci lekarz w wieku emerytalnym
Z każdym rokiem sytuacja kadrowa się pogarsza. A powodów jest co najmniej kilka. Demografia jest jednym z nich. Z jednej strony pogłębia obciążenie służby zdrowia rosnącą liczbą pacjentów, z drugiej odbija się w wieku kadry szpitali.
Dane, które przytacza OZZL, szokują. Średnia wieku np. pracujących pediatrów to 50+, czyli ludzie u progu wieku emerytalnego. Dodajmy, że 30 proc. wszystkich obecnie pracujących lekarzy to osoby już w wielu emerytalnym, które w każdej chwili mogą odejść. - To jest katastrofa dokumentna i natychmiastowa – zaznaczał parę tygodni temu w rozmowie z money.pl szef dolnośląskiego związku lekarzy dr Wojciech Sulka. - Tendencja jest spadkowa - dodał.
Problem stanowi nie tylko wiek lekarzy, ale też ich powolny przyrost. W całym 2018 roku w skali prawie 38-milionowego kraju przybyło nam tylko 439 lekarzy i zaledwie 4 medyków z podwójnym prawem wykonywania zawodu – wynika z ubiegłorocznych danych Naczelnej Izby Lekarskiej.
Problem jest tak głęboki, że nawet radykalne zmiany w systemie dziś nie zmienią faktu, że pozyskanie kolejnych medyków zajmie nam kolejnych 10-15 lat. Już teraz w niektórych dziedzinach liczba lekarzy poraża. Najgorsza sytuacja jest wśród specjalistów od chorób dziecięcych. Przykład? Pulmonologów dziecięcych mamy w Polsce 45. Endokrynologów dziecięcych jest ledwie 75. Braki są również wśród chirurgów, urologów i psychiatrów.
Sytuację pogarsza exodus naszych medyków za granicę, który trwa od lat. Ilu emigruje? Pewien obraz tej skali pokazuje liczba pobranych w Naczelnej Izbie Lekarskiej "zaświadczeń o postawie etycznej", umożliwiających pracę w UE. W 2018 roku Izba w całym 2018 roku wystawiła lekarzom 642 zaświadczenia o postawie etycznej. Do tego dochodzi 133 lekarzy dentystów. Tylko w pierwszych trzech miesiącach 2019 roku dokument pobrało 198 lekarzy i 28 dentystów.
Pobranie dokumentu wskazuje na zamiar wyjazdu do kraju Unii Europejskiej. Nie obejmują jednak wyjazdów poza Wspólnotę. To oznacza, że pełna skala może być znacznie większa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl