Dziennik przytacza w środę historię człowieka prowadzącego firmę obracającą olejami silnikowymi. Jego problemy zaczęły się, gdy pojawiła się w niej kontrola celno-skarbowa. Kontrolerzy mieli zbadać "rzetelność deklarowanych podstaw opodatkowania oraz prawidłowości obliczania i wpłacania akcyzy za okres od stycznia 2017 r. do kwietnia 2018 r.".
Kontrola wykazała nieprawidłowości, a przedsiębiorca został ukarany. Zarzucono mu, że nie opodatkował akcyzą wewnątrzwspólnotowego nabycia towarów w kontrolowanym okresie. Zaległości - według fiskusa - miały wynosić ok. 3 miliony złotych. "W jego ocenie część olejów kwalifikowanych przez podatnika do jednego kodu CN powinna zostać zakwalifikowana do innego, bo zawierały one w swym składzie 70 proc. masy lub więcej olejów ropy naftowej lub otrzymywanych z minerałów bitumicznych" - czytamy.
Przedsiębiorca nie zgodził się z taką oceną, ale u fiskusa nic nie wskórał. Inaczej było w sądzie administracyjnym, który nakazał skarbówce pokazać materiał, w którym określa skład procentowy spornych olejów. Ustalenia były jednak wciąż takie same - przedsiębiorca znów miał do zapłaty prawie 3 mln zł. I taki wystawiono mu rachunek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Rz" podaje, że podatnik nie ugiął się - poszedł do sądu i znów wygrał. A wrocławski WSA ostatecznie rozprawił się z postępowaniem fiskusa. Sądowi nie umknęło m.in. to, że w sprawie chodziło o takie same oleje, które w ramach działalności skarżący nabywał od dawna. Co więcej, jego pierwsza taka sprawa zakończyła się sądownie już w 2012 roku. Na bazie tej decyzji przedsiębiorca miał prawo uważać, że jego klasyfikacja jest prawidłowa.
W ocenie sądu "zmiana stanowiska w sprawie", egzekwowana przez fiskusa, narusza prawo, w tym konstytucyjne zasady m.in. praworządności, ochrony zaufania i legalizmu. Sąd podkreślił, że podatnik w sprawie klasyfikacji spornych olejów postępował uczciwie. "Podjął obiektywnie wszelkie możliwe i dostępne działania w celu ustalenia składu chemicznego olejów i ich prawidłowego sklasyfikowania. Domagał się też przeprowadzenia dowodów, co fiskus zignorował" - czytamy.
W ocenie WSA postępowanie skarbówki nie może być prowadzone w sposób tendencyjny i nakierowane na ustalenie wyłącznie okoliczności "korzystnych" dla fiskusa. Orzekł, że taki sposób postępowania to jaskrawe naruszenie procedury, ale też konstytucji oraz Karty praw podstawowych UE. Wyrok pozostaje nieprawomocny.