Decyzja Krajowej Izby Odwoławczej co prawda odnosiła się do konkretnej sytuacji, czyli dokończenia budowy odcinka autostrady A1, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zerwała tam kontrakt z Salini Polska. Zdaniem KIO, w trybie negocjacji można nie tylko zlecić prace zabezpieczające plac budowy, ale i dokończenie całej inwestycji. Dla GDDKiA oznacza to, że otwierają się drzwi do ominięcia przetargów również na innych odcinkach dróg, gdzie zerwano kontrakty.
Jak podaje "Dziennik Gazeta Prawna", Generalna Dyrekcja jeszcze nie przesądza czy z furtki skorzysta. Jednak zapewnia, że wykorzysta wszystkie zgodne z prawem możliwości, by rozkopane projekty dokończyć.
- Pewne opóźnienia są jednak nieuniknione. Ceny będą wyższe, co wynika nie tylko z kosztów, ale i terminów oraz odpowiedzialności, jaką bierze wykonawca po firmie schodzącej z placu - mówi "DGP" Dariusz Blocher, szef Budimeksu.
Z kolei zdaniem radcy prawnego Piotra Trębickiego z kancelarii Czublun Trębicki, rozgrzebane budowy dróg wymagają nie tylko pilnego zabezpieczenia, ale także pilnego dokończenia. Jego zdaniem, jako obywatele i płatnicy podatków musimy jasno stwierdzić, że nie stać nas na długie okresy przestojów. Jak dodaje, to w takich sytuacjach sprawdziłby się tryb negocjacji bez ogłoszenia przetargu, czy wręcz tryb "z wolnej ręki".
Ekspert podkreśla, że nie można uchylać furtki zbyt szeroko. Jego zdaniem, takie niekonkurencyjne tryby mogłyby prowadzić do sytuacji, w których podmioty publiczne celowo zrywałyby kontrakty z wykonawcami stawiającymi twarde warunki i wybierały takich, którzy są bardziej ugodowi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl