Produkcja budowlano-montażowa w lipcu wzrosła o 3,3 proc. w skali roku - podał w piątek Główny Urząd Statystyczny. Wynik okazał się gorszy niż w czerwcu (4 proc.), a także zdecydowanie gorszy niż oczekiwali ekonomiści (7,1 proc.).
"Spadek produkcji w budowie obiektów inżynierii lądowej i wodnej (o 5,9 proc. rok do roku) wskazuje, że nie rozpoczął się jeszcze oczekiwany cykl inwestycji publicznych" - oceniają ekonomiści PKO BP.
Z kolei zdaniem Moniki Kurtek, głównej ekonomistki Banku Pocztowego, budownictwo w Polsce jest aktualnie w fazie zwiększonej aktywności, co wynika zarówno z rosnącego popytu w budownictwie mieszkaniowym, jak i infrastrukturalnym. Lipcowy wynik jest więc prawdopodobnie tylko chwilowym pogorszeniem.
Podobnie jak w przemyśle, drogę szybkiego wzrostu budownictwa mogą blokować czynniki podażowe (braki czy opóźnienia w dostawach materiałów), rosnące koszty (materiałów i pracownicze) oraz problemy z pozyskaniem pracowników. Budownictwo na całym świecie jest w tej chwili na mocno wznoszącej fali, dlatego wymienione wyżej problemy mogą być tym dotkliwsze - ocenia Monika Kurtek.
Spowolnienie wzrostu produkcji w ujęciu rocznym jest dużą niespodzianką w świetle efektu niskiej ubiegłorocznej bazy. W lipcu ubiegłego roku odnotowano bowiem spadek produkcji.
"Podtrzymujemy naszą ocenę, że ożywienie w budownictwie będzie kontynuowane w najbliższych kwartałach, choć istotnym czynnikiem ryzyka w tym zakresie będzie kształtowanie się inwestycji publicznych powiązane z opóźnieniami w zatwierdzeniu Krajowego Planu Odbudowy przez Komisję Europejską" - oceniają ekonomiści Credit Agricole.