W małopolskim Budzowie z budowy domu zniknęła pompa ciepła i panele ogrodzeniowe. Straty? Kilkadziesiąt tysięcy złotych. W Gdańsku pod koniec maja ktoś włamał się do piwnicy i skradł sprzęt i materiały za 11 tys. zł. W Ostrowie - również w Małopolsce - złodzieje natomiast okradli budowę mostu na Dunajcu. Zniknęło 200 kilogramów prętów zbrojeniowych.
Podobne przypadki można mnożyć, a zdarza się nawet, że złodzieje niszczą zabytki, by zdobyć materiały budowlane. Tak było niedawno temu w Świeciu w woj. kujawsko-pomorskim. Rabusie wykuli z tamtejszego zamku kilkadziesiąt kilkusetletnich cegieł.
Policjanci tłumaczą, że coraz więcej jest takich kradzieży, bo i ceny materiałów budowlanych rosną w niesamowitym tempie. Są hurtownie, w których na przykład ceny płyt OSB wzrosły od marca o 400 procent. Zdecydowanie droższe są też stal, drewno czy styropian.
Problem jest jednak nie tylko z cenami, ale i z dostępnością. Przedsiębiorcy z branży budowlanej mówią, że o ile jeszcze kilka miesięcy temu materiały można było dostać w hurtowniach od ręki, to teraz trzeba czekać na nie tygodniami, a czasem i ponad miesiąc. Miała na to wpływ m.in. pandemia, która opóźniła dostawy półproduktów do wytwarzania niektórych materiałów budowlanych z Chin.
Kradzieże materiałów budowlanych. Jak działają oszuści?
- Ktoś musiał podjechać samochodem i po prostu wszystko załadować - opowiadał portalowi wSzczecinie.pl mężczyzna, któremu okradziono niedawno budowę. Złodzieje mieli wynieść cztery palety z cegłami, zaprawę murarską oraz płyty drewniane.
- Takie kradzieże są zgłaszane stosunkowo rzadko. Straty nie są zwykle wielkie, poza tym: jak niby znaleźć skradzione cegły czy deski? - słyszymy w jednej z mazowieckich komend policji. Do funkcjonariuszy trafiają więc zwykle tylko dość spektakularne kradzieże. Jak ta z podwarszawskiego Józefowa, gdzie złodzieje ukradli dachówkę z budowanego domu.
Kto kradnie materiały? Zorganizowane szajki czy raczej przypadkowe osoby, które chcą trochę zarobić lub prostu potrzebują cegieł czy drewna, bo same się budują? Funkcjonariusze, z którymi rozmawialiśmy, sugerują raczej to drugie. Rzadko bowiem dochodzi do kilku kradzieży w tej samej miejscowości z rzędu.
Trudno się bronić
Eksperci przyznają też, że niełatwo się przed takimi kradzieżami bronić. Deweloperzy oczywiście mają szczelne ogrodzenia, monitoring, a dodatkowo często takie budowy przez całą dobę są pilnowane przez ochroniarzy.
Co innego jednak osoby, które po prostu budują czy remontują dom. - Właściwie nie ma tu dobrego rozwiązania. Ogrodzenie warto postawić, choć dla doświadczonego złodzieja zwykle to też nie będzie problem. Monitoring? Czasem pozwoli zidentyfikować sprawcę kradzieży, choć to już oznacza pewne koszty - opowiada nam doświadczony kierownik budowy z okolic Warszawy.
- Najlepiej więc chyba trzymać kciuki, żeby ceny materiałów budowlanych wreszcie spadły. Wtedy pewnie i fala kradzieży opadnie - dodaje z uśmiechem.
Czasem jednak złodzieje sami zostawiają ślady. Na przykład ci z Ostrowa, którzy ukradli 200 kilogramów prętów. Policjanci ich namierzyli, bo na drodze zobaczyli ślady ciągnięcia prętów po ziemi. Te zaprowadziły ich na podwórko, gdzie już były przygotowane maszyny do cięcia takich materiałów.
Czytaj też: Kupują mieszkania tylko po to, by je odsprzedać. Kilkadziesiąt tysięcy do ceny na dzień dobry