- Uważam, że rewizja budżetu będzie konieczna, ale nie należy starać się o utrzymanie równowagi wydatków i dochodów. W sytuacjach ekstremalnych finansowanie z deficytu jest całkowicie uzasadnione. Zaciąganie długu, branie pożyczki publicznej jest całkowicie uzasadnione - ocenił Kropiwnicki.
To oznacza, że zapowiadany z dumą przez premiera Mateusza Morawieckiego kilka miesięcy temu zerowy deficyt nie uda się zrealizować. A jeszcze nawet na początku tego roku wydawało się to realne. Byłoby to historyczne osiągnięcie, bo od lat nie udawało się rządom bilansować dochodów i wydatków.
Kropiwnicki uzasadnia, że powyższe kroki ku zwiększeniu wydatków budżetowych mają "wspomóc dotkniętych zarazą pracowników zatrudnionych na umowach śmieciowych oraz emerytów i rencistów o najniższych dochodach" oraz "wesprzeć szpitale i dobrze zaopatrzyć programy walki z wirusem".
- Dziś tylko bezradna wobec nowego wyzwania Komisja Europejska broni zapisów Traktatu z Maastricht oraz za cnotę uważa równowagę budżetową i wdraża procedury "ostrożnościowe" wobec tych, którzy przekraczają limity deficytu i długu - podsumował.
Zgodnie z ustawą budżetową zarówno dochody, jak i wydatki budżetu państwa mają wynieść po około 435,3 mld zł. Planowany deficyt sektora finansów publicznych w 2020 roku, według metodyki unijnej, ma wynieść 1,2 proc. PKB, czyli poniżej wartości referencyjnej dla deficytu nominalnego sektora instytucji rządowych i samorządowych, która wynosi 3 proc. PKB.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl