Inflacja w listopadzie wyniosła 7,7 proc. wobec 6,8 proc. miesiąc wcześniej - wynika z wtorkowego komunikatu GUS. Ekonomiści przyznają, że to kolejne negatywne zaskoczenie, w wyniku którego wzrost cen w Polsce osiągnął poziom niewidziany od 21 lat. Eksperci oczekiwali, że wzrost sięgnie 7,4 proc.
Oprócz oczywistych konsekwencji, czyli drożyzny w sklepach czy możliwych wzrostów oprocentowania kredytów (problem dla budżetów domowych), są też inne - wpływające na budżet całego państwa.
Rząd już wcześniej ogłosił założenia i - na tej podstawie - wstępne wyliczenia dotyczące budżetu państwa na 2022 rok. Według niego wydatki przekroczą dochody o około 31 mld zł, czyli taki będzie deficyt budżetowy. Już w połowie października opozycja grzmiała, że to "kwota wyssana z palca", bo duża część wydatków jest wyprowadzana poza budżet i gdyby je uwzględnić, dziura w kasie byłaby dużo większa.
Teraz jednak wychodzi inny problem rządowego planu budżetowego. Bazuje on na nieaktualnych założeniach, więc można powiedzieć, że to już fikcja. Najlepszym przykładem jest średnioroczna inflacja, która według założeń rządu spadnie w 2022 roku do 3,3 proc.
Tymczasem, po najnowszych danych GUS, ekonomiści prognozują niemal dwukrotnie szybszy wzrost cen. Główny ekonomista ING Banku Śląskiego Rafał Benecki szacuje, że inflacja może w całym 2022 roku wynieść około 6,3 proc.
Dla rządu wyższa inflacja to więcej pieniędzy
Niektórzy mogą zastanawiać się, czy np. rząd specjalnie nie zaniżał inflacji w założeniach do budżetu? Prawda może być znacznie bardziej oczywista.
- Prawdopodobnie rządzący kierowali się prognozami NBP, który jeszcze w lipcu zakładał spore hamowanie w przyszłym roku - tłumaczy w rozmowie z money.pl Rafał Benecki. Dodaje, że dla rządu, w pewien sposób, to pozytywne zaskoczenie.
- Taka inflacja jest na korzyść budżetu. Oznacza nominalnie dużo większe wpływy, niż zakładał to dotychczasowy budżet - wskazuje ekonomista. Choć zaznacza też, że odbije się to również na wydatkach.
Potwierdza to główny ekonomista FOR dr Sławomir Dudek. W rozmowie z money.pl wylicza, że prawdopodobnie rząd będzie mógł się pochwalić większymi kwotami z VAT, PIT czy składek od wynagrodzeń, bo te powinny rosnąć wraz z inflacją.
- Rząd może liczyć na dziesiątki miliardów złotych - ocenia. Jednocześnie zauważa presję na wzrost np. wydatków związanych z waloryzacją rent i emerytur oraz innych podobnych elementów, które są na stałe wpisane w budżet.
Inflacja w górę. Co z deficytem budżetowym?
- Wyższa inflacja będzie pozytywnie wpływać na dochody budżetu i obniżać deficyt, ale z drugiej strony wysokie ceny będą ograniczać konsumpcję. Zakładamy, że rząd będzie chciał wprowadzić nowe wydatki socjalne i tę ewentualną nadwyżkę w dochodach zniweluje - uważa ekonomista ING.
Rafał Benecki prognozuje, że deficyt całego sektora finansów publicznych (w którego skład wchodzi nie tylko krajowy budżet, ale też budżety takich instytucji jak NFZ czy PFR) w przyszłym roku raczej nie się poprawi w stosunku do 2021. A nawet przeciwnie. Ekspert zakłada, że może się zwiększyć - z 3-3,5 proc. PKB w tym roku do 4-4,5 proc. PKB w przyszłym.
Zresztą ekonomiści wolą odnosić się do deficytu jako procent PKB, niż mówić o konkretnych miliardach złotych. Trudno bowiem to wyliczyć ze względu na kwestię kreatywnej księgowości, jaką ma - zdaniem Sławomira Dudka - prowadzić rząd. Chodzi m.in. o możliwość przekierowywania wydatków poza budżet.
- Zakładane pierwotnie przez rząd 31 mld zł deficytu to tylko oficjalna liczba, która dotyczy tylko budżetu państwa. Tymi kwotami można bardzo kreatywnie sterować i finalnie można wykazać praktycznie dowolną wartość. W sensie makroekonomicznym nie przywiązywałbym do tego większej uwagi - wskazuje ekonomista FOR.
Dodaje, że gdyby władza bardzo chciała, to potrafiłaby nawet zapisać zerowy deficyt, co oznaczałoby zrównoważenie wydatków i dochodów. A to nie zdarzyło się po 1989 roku. Tak miało być w 2020 roku, ale COVID-19 pokrzyżował te plany.
Ekonomiści z ciekawością wyczekują teraz nowelizacji budżetu i uaktualnienia założeń. M.in. w związku z zaskakująco wysoką inflacją. W ostatnich latach często dochodziło do takich aktualizacji przez to, że w gospodarce dużo się działo. To w kolejnych 12 miesiącach raczej się nie zmieni.
Czytaj też: Inflacja – co warto o niej wiedzieć w 2021 roku?